Dla ekip z naszego powiatu sezon piłkarski dobiega końca. W grze pozostali jedynie Błękitni Biadki, którzy najpewniej utrzymają się w A-klasie. Ale kwestia walki o zachowanie ligowego bytu dotknęła nie tylko tę drużynę. Cukrownicy ze Zdun są zdani na KS Opatówek (jeśli ten zespól wygra baraż o awans do IV ligi, CKS utrzyma się w lidze). Do końca o losy swoich klubów drżeli kibice w Koźminie i Kobylinie. Biały Orzeł i Piast wprawdzie zakończyły sezon szczęśliwie, lecz przesłanek ku poprawie sytuacji jest niewiele, o ile w ogóle.
W Kobylinie bardzo tłuste lata są za nami. Przez lwią część sezonu Marcin Kałuża miał podczas treningów zaledwie garstkę piłkarzy. Na abstrakcję zakrawa fakt, iż w kadrze trzecioligowca od dawien dawna nie ma zmiennika Dominika Sadowskiego. Czarę goryczy przelewa zapowiadane rozstanie z klubem wieloletniego prezesa Jana Lisieckiego, który dla kobylińskiej piłki jest postacią nieocenioną. Prezesie, dokonał Pan rzeczy wielkich, ale szczerze wątpię, by bez Pańskiej osoby okręt o nazwie Piast mógł wypływać na głębsze wody.
Biały Orzeł ma inny problem. Zawodników jest sporo, ale drużyna od ponad dwóch lat gra na wyjazdach, bo jak inaczej określić fakt, iż koźminianie podejmują rywali w Dobrzycy? Obecnie Maciek Dolata, a wcześniej Darek Maciejewski niejednokrotnie byli zmuszeni do zabierania zawodników na Orliki. Poza tym w zespole co pół roku następuje zbyt duża rotacja, a kibice ciągle domagają się, by na murawie pojawiali się rodowici koźminianie. W środę skandowali „Biały Orzeł Jaraczewo”…
Ponownie słabiutko wypadła Astra Krotoszyn. Buńczuczne zapowiedzi przed sezonem boisko znów zweryfikowało w sposób okrutny. Działacze nie potrafią jeszcze określić, w jakim kierunku pójdą, ale wydaje się, że sympatycy Asterki w dalszym ciągu skazani będą na ligową szarzyznę. A przecież klub z grodu Krotosa nie powinien wiecznie rywalizować na szóstym (!) szczeblu rozgrywkowym! Co przyniesie nowy sezon? Wielkich oczekiwań raczej mieć nie powinniśmy…
DANIEL BORSKI