Pod koniec kwietnia zainaugurowano projekt Krotoszyński Rower Miejski. Wydarzenie to było szeroko komentowane nie tylko na terenie naszego powiatu. W Krotoszynie do użytku mieszkańców oddano 15 rowerów i przygotowano dla nich pięć stanowisk. Po niespełna dwóch tygodniach większość rowerów zniknęła, a pozostałe uległy znacznym uszkodzeniom.
Stanowiska dla jednośladów umiejscowiono w rynku, na ul. Zamkowej, ul. Sportowej, ul. Olimpijskiej oraz ul. Konstytucji 3 Maja – przy dworcu autobusowym. Rowery pozyskano w ramach publicznej zbiórki wśród mieszkańców Krotoszyna, którzy wyrazili chęć podarowania swoich starych jednośladów. Miejski Zakład Komunikacji w Krotoszynie wyremontował je, odmalował i okleił.
Niestety, wystarczyło kilka dni, by przekonać się, że pomysł ów – mówiąc delikatnie – nie do końca wypalił. Oto bowiem rowery znikają i nie wracają już na jedno z pięciu przygotowanych stanowisk. A warto przypomnieć, iż w regulaminie „Krotoszyńskiego Roweru Miejskiego” jest zapis mówiący o tym, że rower powinien zostać zwrócony po wypożyczeniu na najbliższą stację.
Tymczasem jednoślady często porzucane są w różnych przypadkowych miejscach, czy to w parku, czy w jakimś rowie. Mało tego – są też zazwyczaj uszkodzone.
- Część rowerów uległo różnym uszkodzeniom – mówi Michał Kurek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa w Urzędzie Miejskim w Krotoszynie. - Zostały one przetransportowane do MZK, gdzie je naprawiono, po czym oddano z powrotem do użytku – w sumie sześć sztuk. Niektóre rowery w ogóle do nas nie wróciły, prawdopodobnie zostały skradzione. Dzisiaj nie mamy już 15 rowerów, które były na początku. Oczywiście będziemy dostawiać je na bieżąco, ponieważ mamy zapas w magazynie. Na ten moment (9 maja – przyp. red.) do dyspozycji mieszkańców jest dziesięć pojazdów.
Naczelnik uważa, że rowery prędzej czy później się znajdą, ponieważ są dość charakterystyczne – mają logo projektu. Poza tym nie stanowią zbyt dużej wartości. – Koszty naprawy nie są zbyt wysokie. Jeśli rower jest bardzo zdewastowany, spółka MZK podejmuje decyzję co do dalszego użytkowania – dodaje M. Kurek. Zaznacza przy tym, że musi upłynąć trochę czasu, żeby projekt się przyjął, bo mieszkańcy przecież pozytywnie zareagowali na tę inicjatywę, zwłaszcza osoby starsze.
A co na to sami mieszkańcy? – To potrzebna i dobra inicjatywa. Tylko ludzie są tacy, że jak jest coś za darmo, to nie potrafią tego uszanować, tylko kradną i niszczą – stwierdziła pani Anna. – Lepiej by było, gdyby zrobiono więcej ścieżek rowerowych, zamiast wystawiać darmowe rowery. Czasami trudno jest gdzieś dojechać własnym jednośladem – oznajmił z kolei pan Waldemar.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI