Polska reprezentacja w marnym stylu pożegnała się z mistrzostwami Europy w siatkówce, przegrywając w barażu gładko ze Słowenią. Jedną z niewielu wyróżniających się postaci w naszej drużynie był pochodzący z Krotoszyna Łukasz Kaczmarek. Jego efektowne i skuteczne akcje wywarły duże wrażenie na kibicach i fachowcach.
Przypomnijmy, że po przegranej z Serbią (0:3) i pokonaniu Finów (3:0) Polacy w ostatnim meczu grupowym zagrali z Estonią. Łukasz Kaczmarek, który przez widzów Polsatu został wybrany najlepszym graczem spotkania z Finlandią, konfrontację z Estończykami rozpoczął na ławce rezerwowych.
Ferdinando De Giorgi desygnował go do gry w końcówce pierwszego seta. Krotoszynianin prezentował się na tyle korzystnie, że szkoleniowiec pozostawił go na boisku już do końca pojedynku. – Przed meczem nie dostałem żadnej informacji, że będę grać dłużej – przyznał Ł. Kaczmarek. - Widocznie byłem potrzebny drużynie, a moja gra na tyle spodobała się trenerom, że dali mi możliwość niemal pełnego występu.
Popularny Zwierzu imponował zagrywką. Zdarzyła mu się seria trzech serwisów z rzędu. Rosły zawodnik nie „puszczał” ręki, sprawiając przeciwnikom sporo kłopotów. To właśnie dzięki świetnej postawie m.in. naszego atakującego Polska pokonała Estonię w trzech partiach. Ł. Kaczmarek po trzech spotkaniach wyrósł na dobrego ducha zespołu – motywował i mobilizował znacznie bardziej doświadczonych partnerów.
- Staram się wnosić pozytywne emocje do drużyny. Jeśli w trakcie meczu ktoś potrzebuje wsparcia, poklepania po plecach czy dobrego słowa, raczej to wychwytuję. Trzeba pamiętać o utrzymaniu koncentracji przez całe spotkanie, a nieustanna motywacja w tym bardzo pomaga – zaznaczył atakujący reprezentacji Polski.
Zajęcie drugiego miejsca w grupie oznaczało, że w barażu o ćwierćfinał Polska zmierzy się ze Słowenią. – Sztab trenerski oraz statystycy znakomicie rozpracują naszych rwali. – powiedział przed tym meczem Ł. Kaczmarek. - Nie obawiamy się tej konfrontacji, choć przyznać trzeba, że nasi przeciwnicy popełniają mało błędów własnych. Podejdziemy do tego pojedynku z entuzjazmem i wiarą w zwycięstwo.
Rzeczywistość okazała się dość brutalna. Po słabej grze podopieczni De Giorgiego ulegli Słowenii 0:3 (21:25, 21:25, 19:25). Rywale bezlitośnie obnażyli słabości naszego zespołu. – Ciężko w takich momentach opisać emocje towarzyszące porażce. Chciałbym podziękować kibicom za doping przez całe mistrzostwa. Dzięki waszemu wsparciu i obecności czułem się dodatkowo uskrzydlony i zmotywowany. Przepraszam też wszystkich tych, którzy czują się zawiedzeni naszą postawą – skomentował krotoszyński siatkarz.
Zaledwie dzień po meczu ze Słowenią Ł. Kaczmarek został tatą. Team Wielkopolskiej Gazety Lokalnej KROTOSZYN serdecznie gratuluje szczęśliwym rodzicom narodzin córki.
(GOLSKI, GRZELO)