Łukasz i Sebastian Kaczmarkowie po raz kolejny mistrzami Polski juniorów w siatkówce plażowej. W finale, który zakończył się dziś o godz. 14.00, krotoszynianie pokonali Michała Bryla i Kacpra Kujawiaka. Był to rewanż za przegrany mecz o złoto podczas niedawnych mistrzostw globu.
Udział Kaczmarków w nowosolskich zawodach nie był pewny. Choć krotoszynianie byli obrońcami tytułu, mogli oddać go bez gry, bowiem w weekendowych zawodach Beach Ball Tour Łukaszowi odnowił się uraz kolana. – Zacisnąłem zęby i mimo bólu postanowiłem walczyć – mówił przed startem wyższy z graczy. – Wiemy, że to istotny turniej, ale gdyby z Łukaszem było naprawdę bardzo źle, sam odradzę mu kontynuowanie gry – dodał zmartwiony kłopotami zdrowotnymi kolegi Seba.
Pierwsze dwie przeszkody były stosunkowo łatwe do przeskoczenia, a duet z grodu Krotosa pewnie ograł niżej notowanych rywali. W kolejnym starciu nasze siatkarskie brylanty mierzyły się z Michałem Brylem i Kacprem Kujawiakiem, z którymi polegli w niedawnym finale mistrzostw globu. I tym razem rywale okazali się lepsi. Kaczmarkowie przegrali wysoko, do 8 i 10 w setach.
By utrzymać się w grze o medale, krotoszynianie musieli wygrać dwa następne pojedynki. Repesaże oraz walka o półfinał nie należały do najtrudniejszych przepraw. W czwartkowy poranek Łukasz i Sebastian wygrali także spotkanie, którego stawką był awans do finału.
Jak można się było spodziewać, w najważniejszej potyczce spotkały się dwie eksportowe pary. Naprzeciw Kaczmarków ponownie stanęli Bryl z Kujawiakiem. Pierwsza partia miała bardzo wyrównany przebieg, ale na całym dystansie to Kaczmarkowie utrzymywali parę oczek przewagi, zwyciężając ostatecznie 21:17. Od początku drugiego seta dominacja krotoszynian nie podlegała dyskusji. Wysokie prowadzenie dało im wiele pewności siebie. Przy wyniku 9:4 rywale skreczowali ze względu na uraz Bryla. Nowymi-starymi mistrzami kraju w gronie juniorskim zostali więc Łukasz i Seba.
– Wyszliśmy ogromnie zmotywowani, pałając żądzą rewanżu za przegraną na Cyprze – powiedział nam Łukasz tuż po zakończeniu spotkania o złoto. – W takim meczu zapomniałem o towarzyszącym przez ostatnie dni bólu. Trochę szkoda, że Michała wykluczyła kontuzja. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Z drugiej jednak strony jego kłopoty nie były handicapem, ponieważ ja także ryzykowałem, gdyż z kontuzją kolana nie ma żartów(…). Turniej był trudnym wyzwaniem. Doskwierał nam spory upał, a my mamy w nogach sporo pojedynków. Teraz pora na krótką regenerację, a już za kilka dni ponownie zagramy w seniorskim turnieju w Szczecinie.
Zwycięstwem w Nowej Soli Kaczmarkowie potwierdzili nie tylko wielki talent, ale i niesamowity hart ducha. Powrót na piedestał z reguły bywa bowiem znacznie trudniejszym zadaniem niż wdrapanie się na szczyt po raz pierwszy.
DANIEL BORSKI