Po odpadnięciu z rywalizacji w Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie Albin Batycki ciężko trenuje oraz dopinguje pozostałych sportowców. Koźmiński tenisista korzysta ze świetnie przygotowanych obiektów w pobliżu wioski olimpijskiej.
Wkrótce dobiegnie końca święto sportu w Londynie. Nasz zawodnik dzień rozpoczyna z samego rana, ciężko trenując na kortach olimpijskich. – Bardzo szybko mija czas. Codzienne treningi, a następnie obserwowanie meczów oraz zmagań polskich zawodników zajmują całe dnie – uważa polski tenisista.
Duże wrażenie na Batyckim wywarła lekkoatletyka. – Atmosfera panująca na stadionie jest fantastyczna. Nie bez powodu ta dyscyplina nazywana jest królową sportu – mówi koźminianin. Niestety, nie zawsze zawodnicy mają możliwość oglądania z bliska zmagań olimpijskich. – Duży problem stanowi zdobycie wejściówki na dane wydarzenie. Nie zawsze pomaga nam akredytacja, którą dostaliśmy podczas rozpoczęcia igrzysk – dodaje Batycki.
Wieczory nasz zawodnik poświęca zwiedzaniu miasta. – Londyn posiada bardzo dobrze rozbudowaną sieć metra. Dzięki niej wszędzie możemy się wygodnie dostać. Udało się zwiedzić wielki Diabelski Młyn. Konstrukcja mierząca 135 metrów zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Warto było przezwyciężyć lęk wysokości – zakończył koźmiński olimpijczyk.
(GRZELO)