Od zawsze lubiłem wybory, nawet gdy nie miałem wyklarowanych poglądów politycznych. Dlaczego? Lubię te emocje wyborcze. Nie jestem demokratą, ale jeżeli namawiają Was na wybory, to idźcie, lecz zorientujcie się, kto z Waszego okręgu startuje na radnego gminy, powiatu, burmistrza (wójta) czy radnego sejmiku wojewódzkiego. Jeżeli już na te wybory się wybierzecie, to nie wrzucajcie głosów nieważnych, argumentując: „bo nie ma na kogo głosować”.
W wyborach samorządowych kadencja trwa 4 lata. To niedługo, zawsze w przypadku wątpliwości można danego kandydata „zlustrować”. W dobie Internetu prawie każdy kandydat ma stronę w sieci. Można zapisać jego obietnice lub deklaracje i sprawdzać, czy je realizuje, a jeżeli nie, to czy mógł je zrealizować, czy może po prostu ktoś je blokował.
Pamiętajmy – trzeba mierzyć zamiary na siły. Nie wierzcie kandydatom, którzy obiecują, że zrealizują coś, co nie leży w kompetencji organu, do którego kandydują. Mimo plakatów, które się niedługo pojawią, polecam sprawdzić informacje o kandydatach na stronie Państwowej Komisji Wyborczej.
Kolejna sprawa – wybory w Polsce są co 4 lata (prezydenckie i europarlamentarne co 5). Kandydaci w czasie kampanii wyborczej są niezwykle mili i pomocni. Czasami człowiek czuje się bardzo beztrosko w czasie kampanii, doświadczając wszelkiej pomocy od przyszłych radnych, burmistrzów itd. Ostatnio zażartowałem w obecności pewnego kandydata, że wybory w Polsce powinny odbywać się jak w starożytnej Grecji – raz w roku. Wówczas co 12 miesięcy byłaby kampania wyborcza, a niespełnione obietnice nie wypadłyby nam tak szybko z pamięci. Ów kandydat przyznał mi rację, uznając jednocześnie pomysł za nierealny.
Przykładów niespełnionych obietnic oraz sympatii i uprzejmości szukać daleko nie trzeba. Daniel Borski zorganizował imprezę charytatywną w czasie kampanii europarlamentarnej. Rozmawiał z 23 kandydatami do Parlamentu Europejskiego i zaproponował każdemu możliwość skorzystania z mikrofonu. A przecież na coroczny Turniej GRAMY DLA… zjeżdża spora liczba mediów. Ponadto każdy kandydat mógł przywieźć gadżet do licytacji, by pomóc dzieciom. Później nasz naczelny wysłał informację do kandydatów, by zdeklarowali coroczną pomoc w formie sms lub e-mail, a nie jedynie w czasie kampanii wyborczej. Odpowiedziało i zagościło tylko sześcioro z nich…
ŁUKASZ CICHY