Na niedawnym posiedzeniu krotoszyńskiej Rady Miejskiej doszło do dyskusji na temat stowarzyszeń sportowych. Tradycyjnie skupiono się na Astrze, choć początkowo chodziło jedynie o kwestie związane z funkcjonowaniem stadionu przy ul. Sportowej.
W punkcie zapytania i wnioski radny Tomasz Głuch przedstawił dwie uciążliwe kwestie, z którymi borykają się sportowcy korzystający z kompleksu CSiR przy ul. Sportowej. - Przede wszystkim problem dotyczy sanitariatów oraz ciepłej wody, której brakuje, gdy wykąpie się 10 osób – powiedział. - Poza tym zagrożenie dla piłkarzy stanowią stare, żeliwne bramki. Bywając na stadionach w całym kraju, nie spotykam się z tego typu „antykami”. To poważne zagrożenie dla zdrowia sportowców.
Są ważniejsze potrzeby
Burmistrz Julian Jokś wywołał do odpowiedzi, zatrudnionego w CSiR, radnego Grzegorza Majchszaka, który m.in. odpowiada za stan obiektów sportowych na terenie gminy. - Słowa Tomka są uzasadnione, jednak dostrzegam znacznie ważniejsze potrzeby. Priorytet stanowi zakup sprzętu do nawadniania murawy oraz pojazdu do koszenia trawy. Myślę, że na stan techniczny nie ma co narzekać, gdyż z organu kontrolującego rokrocznie uzyskujemy dobre lub bardzo dobre oceny.
Majchszak zgodził się jednak, że problem ciepłej wody także należy do istotnych bolączek. - Bywa, że po wzięciu prysznica przez zawodników czterech drużyn kolejni sportowy muszą myć się pod zimną wodą – stwierdził. - W miarę możliwości próbujemy monitorować sytuację. Zdarza się, że ktoś odkręci kurek, a korzysta z prysznica dopiero po pięciu minutach. Zanotowaliśmy sporo przypadków, kiedy np. zapaśnicy Ceramika spędzali pod natryskami pół godziny.
Roszczeniowe podejście Astry?
Głos zabrał także Paweł Radojewski, wiceprzewodniczący RM. Jego zdaniem niektóre kluby nie potrafią same generować przychodów. - W kwestii wody, także w kontekście hali przy Młyńskiej, zgadzam się z radnym Głuchem – rozpoczął, po czym wywołał do tablicy Astrę. - Jako osoba związana z Krotoszyńskim Towarzystwem Piłki Siatkowej mogę porównać naszą pracę w zakresie pozyskiwania środków z innymi organizacjami. Mamy ponad stu członków, a z grantów otrzymujemy 2 tys. zł. Płacimy za użytkowanie hal czy też we własnym zakresie wynajmujemy spychacz, który co roku równa boiska do piłki plażowej przy ul. Ogrodowskiego. W kontekście bramek na stadionie – my na własną rękę pozyskujemy sprzęt tego typu, jak choćby słupki do siatki. KTPS wydaje także własny kalendarz, ze sprzedaży którego uzyskujemy kilka tysięcy przychodu. Ze strony Astry dostrzegam roszczeniowe podejście. Czy działacze starają się pozyskiwać środki unijne lub od sponsorów? Moim zdaniem klub robi w tym zakresie niewiele – powiedział P. Radojewski.
Do dyskusji włączył się burmistrz Ryszard Czuszke. - Dziwię się, że niektóre stowarzyszenia nie skorzystały z propozycji przejęcia terenu – oznajmił. - Pewnie działaczom łatwiej ubiegać się o pieniądze z puli publicznej niż samemu zadbać o obiekt… Czuszke podał przykład KS Krotosz. - Oni potrafili własnym kosztem stworzyć odpowiednie warunki do treningu, adaptując pomieszczenie na salę treningową – przypomniał R. Czuszke. - Kluby otrzymują wsparcie z gminy poprzez udział w konkursie, przekazujemy także środki z tytułu promocji, a niektórym ciągle mało. Wkrótce przedstawimy raport, w którym ujęte zostaną wszystkie pieniądze, których nie pobraliśmy od klubów za użytkowanie obiektów. Wówczas jeszcze dobitniej będzie można ocenić pomoc, jakiej gmina udziela stowarzyszeniom.
Kiedyś sami chodziliście na mecze
Głuch nie pozostał obojętny na te słowa. - Zaznaczam, że nie jestem adwokatem Astry. Po prostu otrzymuję od władz klubu sygnały, by wspomnieć o kilku sprawach. Sygnały, które absolutnie nie są roszczeniami. Kluczowy problem rzeczywiście stanowią sanitariaty. Radny, w przeszłości związany z klubem, pokusił się o jeszcze jedną refleksję. - Faktycznie, Astra występuje teraz w słabej lidze – przyznał. - Ale wielu z państwa regularnie widywałem na stadionie, gdy co dwa tygodnie zespół zapewniał rozrywkę ponad trzem tysiącom osób. Niestety, teraz klub został sam…
- Rozumiemy potrzeby klubów, ale trzeba najpierw samemu działać, a dopiero później szukać pomocy – ripostował Czuszke. - Mamy do czynienia z dwoma typami organizacji. Jedne potrafią generować zysk, inne nie. Musi nastąpić zmiana w filozofii myślenia. Zmianie musi ulec management klubów. Astra absolutnie nie jest pozostawiona samej sobie.
Wojciech Miller, członek zarządu Astry: Nikt nie zaprzecza, że miasto udziela nam ogromnej pomocy. Pomocy, bez której klub nie mógłby istnieć. Otrzymujemy środki na sport dzieci i młodzieży oraz fundusze z tytułu promocji. Dziwię się, że radny Radojewski – jako pasjonat sportu – wypowiada się na tematy, o których nie ma pojęcia. Wystarczyło wykonać do klubu telefon i zorientować się, jak wygląda pozyskiwanie środków z zewnątrz. Grono sponsorów się zwiększa, że wspomnę choćby o Intermarche, firmie Daf-Mal czy przedsiębiorstwie Krzysztofa Jankowskiego. Mamy też sporą grupę mniejszych darczyńców, a przychody generujemy choćby poprzez organizację zabaw – andrzejkowej i karnawałowej. Mamy kilka grup młodzieżowych i posiadamy drużynę seniorską. Organizujemy turniej Astra Cup.
Nieustannie zabiegamy też o nowych sponsorów. W dzisiejszych czasach z kłopotami natury finansowej borykają się także kluby ekstraklasowe. Nie można też porównywać działalności KTPS z prowadzeniem takiego klubu jak Astra, ponieważ każda ze stron boryka się z odmiennymi kłopotami. Fakt jest taki, że prezesem klubu nie powinien być M. Dylak, a ja oraz pozostali członkowie nie powinniśmy zasiadać w zarządzie. Klub mają tworzyć przedsiębiorcy, ale każdy biznesmen zdaje sobie sprawę, jak wielką odpowiedzialnością jest bycie decydentem. Przykładem niech będzie Koźmin Wlkp. W dużej mierze to miasto finansuje Białego Orła, a przez 7 lat był wakat na fotelu prezesa. Przecież my nie pracujemy dla siebie, a dla miasta i mieszkańców.
A propos obiektów – możemy płacić za ich wynajem pod warunkiem – jak ma to miejsce w innych gminach – że otrzymamy na to środki z publicznej puli. Wszak nie jest tajemnicą, że miasto dotuje szkoły, by te zostawiały pieniądze na Wodniku.
Nigdy nie narzekamy i nie żądamy od gminy, a jedynie prosimy o wsparcie, podkreślając problemy, z jakimi przychodzi nam się zmierzyć. Co do stadionu, każdy widzi, że jest on wstydem dla miasta, ale przecież nie my odpowiadamy za jego infrastrukturę. Przykro mi, że niektórzy wytwarzają negatywną otoczkę wokół klubu. Przecież nowy zarząd – mówiąc kolokwialnie – nie idzie na żebry do magistratu. Dla niektórych Astra chyba jest i będzie przyczyną wszystkich niepowodzeń. Podkreślam, że bez pomocy ze strony gminy klub nie mógłby przetrwać. Chcemy być dla miasta partnerem, którego potrzeb nie będzie się marginalizować. Zastanawiające, że ani radni, ani burmistrz nie pofatygowali się na zebrania sprawozdawcze czy sprawozdawczo-wyborcze. Za pośrednictwem mediów apeluję więc o możliwość zdania raportu z naszej działalności na forum Rady Miejskiej.
DANIEL BORSKI