Izba Przyjęć krotoszyńskiego szpitala przy ul. Mickiewicza pęka w szwach. - Moja mama zemdlała po czterech godzinach oczekiwania na przyjęcie – skarży się krotoszynianka, która zgłosiła temat redakcji. Wydaje się, że aby sytuacja uległa poprawie, wystarczy dokonać korekt logistycznych.
Przed kilkoma dniami do redakcji trafiła zbulwersowana mieszkanka Krotoszyna. Kobieta była oburzona – jak twierdzi – „wielogodzinnym oczekiwaniem na przyjęcie do szpitala”. Z przytoczoną poniżej sytuacją krotoszynianka zetknęła się dwukrotnie. Pierwszy raz miało to miejsce niespełna rok temu. Drugie zdarzenie wydarzyło się w kwietniu bieżącego roku.
Oto wypowiedź krotoszynianki: Mama, która jest osobą starszą, otrzymała wezwanie na Izbę Przyjęć na godz. 8.00. Do 12.30 czekałyśmy, aż ktoś się nami zajmie. Pielęgniarki, które są zajęte wieloma ważnymi kwestiami, poinformowały mnie, iż 12.30 to i tak wczesna pora… Dla mnie to skandal. Ponoć niektórzy czekają nawet do 16.30! A przecież wiele z osób oczekujących na przyjęcie to ludzie mocno schorowani, starsi i słabi. W ciągu 4,5 h czekania moja mama również źle się poczuła – w zasadzie nastąpiło omdlenie. Wszak musiała być na czczo. Mam rodzinę w powiatach ościennych. W Miliczu czy Jarocinie na przyjęcie na oddział oczekuje się maksymalnie godzinę. U nas natomiast zwołuje się 60 osób na tę samą porę!
Zanim wykonaliśmy telefon do krotoszyńskiego SPZOZ, sprawdziliśmy informacje podane przez krotoszyniankę, pojawiając się w miejscu przyjmowania pacjentów. Rzeczywiście, po godz. 12.00 korytarz był wypełniony ludźmi. Zapytaliśmy dwie osoby o czas oczekiwania. - Jestem tu od 8.00 i nie wiem, ile to jeszcze potrwa – powiedział starszy mężczyzna. - Chyba pójdę chorować do domu – ironizowała siedząca obok kobieta.
Jako że dyrektor Paweł Jakubek był nieuchwytny, pytania wysłaliśmy w czwartek drogą elektroniczną. Poniżej zamieszczamy wypowiedź przedstawicielki SP ZOZ – Urszuli Delikat. Wydaje się, że problem nie należy do zagadnień niemożliwych do rozwiązania. Nie trzeba przecież wzywać wszystkich pacjentów, jacy mają zostać przyjęci na oddział, na tę samą godzinę. Miejmy nadzieję, iż kłopoty mieszkańców powiatu zakończą się szybko. Tym bardziej, że zbliża się okres letni, a wówczas bezcelowe przesiadywanie godzinami w poczekalni może skończyć się nie tylko chwilową utratą świadomości.
Urszula Delikat, SP ZOZ Krotoszyn
Czas oczekiwania na przyjęcie pacjenta do szpitala zależy przede wszystkim od jego stanu, niejednokrotnie zdarza się, że dużo wcześniej ustalony czas przyjęcia ulega zmianie w związku z bieżącą sytuacją zdrowotną zgłaszających się pacjentów. Ponadto w Izbie Przyjęć przyjmują lekarze z oddziałów szpitalnych, którzy kwalifikują pacjentów do leczenia szpitalnego (skierowanie nie jest jednoznaczne z przyjęciem). Codziennie do przyjęć planowych do szpitala zgłasza się ponad 30 pacjentów.
DANIEL BORSKI