Odwołanie, jakie obrońcy szpitala w Koźminie Wlkp. wysłali do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zostało rozpatrzone negatywnie. Rozpatrzone to jednak zbyt duże słowo. Odmowa nastąpiła na skutek – zdaniem WSA – wysłania apelacji po terminie!
Przed kilkoma tygodniami opisywaliśmy sprawę nieszczęsnego odwołania. Jolanta Cyunczyk – przewodnicząca Społecznego Komitetu Obrońców Małego Szpitala – dziwiła się, że choć od wysłania dokumentów minęło 14 dni, nie otrzymała odpowiedzi. Wówczas pracownica Wydziału Informacji Sądowej przy WSA w Poznaniu zakomunikowała, iż nie ma jeszcze terminu rozprawy. - Wysłaliśmy dokumenty do władz powiatu i badamy sprawę pod kątem formalnym – poinformowała.
Przed kilkoma dniami z sądu napłynęła długo wyczekiwana decyzja. Ku zdziwieniu Cyunczyk, wniosek odrzucono. Powód jest szalenie abstrakcyjny. - Decyzja była negatywna, bowiem wedle WSA nie dotrzymaliśmy terminu wysłania odwołania – załamuje ręce przewodnicząca. - Przecież wysłałam pismo w czasie przysługującym nam na jego złożenie. To my nie otrzymaliśmy odpowiedzi w ciągu dwóch tygodni od wysłania dokumentacji.
Przedstawiciele SKOMS uważają, że sąd kpi sobie z nich. - Szukają najmniejszych potknięć, a sami popełniają błędy – zaznacza Cyunczyk. - Nie składamy broni i nadal chcemy udowodnić, że to Rada Powiatu i WSA dopuścili się uchybień.
By walczyć z biurokracją, obrońcy szpitala korzystają z pomocy radcy prawnego, zatrudnionego w koźmińskim magistracie. - Przysługuje nam odwołanie do ostatniej instancji, z czego z pewnością skorzystamy – wyjaśnia szefowa komitetu. Chodzi o Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. Cyunczyk zapowiada, że skarga na decyzję poznańskiego WSA zostanie przesłana do stolicy 30 kwietnia.
Przewodnicząca nie kryje żalu. - Nie wiem, czy wszystko jest ukartowane z góry – mówi J. Cyunczyk. - Poznański sąd nawet nie badał sprawy, a z góry założył, że spóźniliśmy się z petycją. W ustawie nie ma ani słowa na temat tego, że jako komitet przy konstrukcji pisma odwoławczego mielibyśmy posiłkować się zdaniem Rady Powiatu. Zresztą gdybyśmy nawet chcieli działać przez powiat, wówczas rzeczywiście nie zmieścilibyśmy się w terminie. Traktują nas po macoszemu, ale wciąż walczymy.
Gdy skarga dotrze do Warszawy, władze SKOMS powinny otrzymać ostateczną decyzję w ciągu dwóch tygodni.
DANIEL BORSKI