Mateusz Borek w mocnych słowach wyraził się o grze Lecha Poznań w meczu ze Śląskiem. Z dziennikarzem Polsatu rozmawiał Daniel Borski.
Dawno nie widziałem tak słabego Lecha. Czy przypomina Pan sobie, kiedy Kolejorz doznał trzech z rzędu tak druzgocących porażek przed własną widownią?
Właśnie przemieszczam się między dziennikarzami poznańskimi, najlepiej znającymi historię Lecha, i nikt nie potrafi sobie przypomnieć podobnej sytuacji. Z byłym dyrektorem sportowym szukaliśmy takiego faktu. Otrzymałem przed momentem sms. Podobno zdarzyło się to ponad 20 lat temu. Przyjeżdżam tutaj niemal co dwa tygodnie od końca lat 90. i nie pamiętam, by Lech zanotował tak fatalną serię.
Jak oceni pan dzisiejszy występ poznaniaków?
Ta drużyna kompletnie nie funkcjonuje. Nie wiem, co ten zespół chce grać, nie wiem, kto w tej drużynie ma wieść prym. Bez względu na to, czy Lech był biedniejszy, czy bogatszy, zawsze walczył i chciał grać w piłkę. Dziś tego Lecha nie dało się po prostu oglądać.
Wychodzi więc na to, że problemem w Kolejorzu nie jest li tylko brak klasycznej dziewiątki, która będzie wykańczać akcje…
Lech ma kłopoty w defensywie, ze środkiem pomocy, w grze jeden na jeden na bokach. Jest problem ze zmianą pozycji i tempa gry. Lech w ogóle nie potrafi grać ataku pozycyjnego. W wielu sytuacjach nastawia się tylko na kontrę. Pomysł, by wyczekiwać na rywala, sprawdza się w meczach wyjazdowych, natomiast kiedy przychodzi publiczność w Poznaniu, która wymaga piłki na dobrym poziomie, zespół udowadnia, że nie potrafi w nią grać.
W czym upatrywałby Pan szansy na poprawienie sytuacji?
Przed ostatnim meczem w tym roku trudno szukać jakichkolwiek podstaw do optymizmu. Poza tym Arboleda nie będzie zdolny do gry jeszcze przez ładnych parę miesięcy, Wołąkiewicz i Kamiński znów opuszczali murawę z kontuzjami, a Możdżeń otrzymał czwartą żółtą kartkę. W starciu z Podbeskidziem Ceesay pokazał, że po prostu nie może występować na środku defensywy, bo się do tego nie nadaje. W ogóle zastanawiam się, co się z nim dzieje. Pamiętam, jak na początku swojej gry w Lechu prezentował bardzo dobrą formę. Obecnie popadł w marazm i aktualnie jego styl mnie nie przekonuje. Za grę zespołu odpowiada trener Mariusz Rumak, ale nasuwa się pytanie do Piotra Rutkowskiego. Trzeba jasno sprecyzować, kto w tym klubie ma grać. Jest to jeden z ostatnich przypadków w Polsce, gdzie można zapełnić 40-tysięczny stadion. Trzeba po prostu szanować tę widownię, bo za chwilę – jeśli Lech będzie grać tak jak dziś – na Bułgarską będzie przychodzić 8-9 tysięcy kibiców. Gdyby dziś przyjechał tutaj Katarczyk bądź człowiek ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, chcący zainwestować w klub kilkadziesiąt milionów euro, po pół godzinie wyszedłby ze stadionu. Poza kibicami nie było czego oglądać.