Z Aronem Rozumem, zwycięzcą Plebiscytu Sportowiec Powiatu Krotoszyńskiego 2015, na temat jego ukochanej dyscypliny sportu, rozmawiał Grzegorz Nowak.

Przez długi czas inni konkurenci przewodzili w naszym plebiscycie na najlepszego sportowa roku 2015. Na ostatniej prostej Tobie udało się wskoczyć na pierwszą pozycję i ją utrzymać. Jak oceniasz wyniki głosowania?

- Jestem bardzo zaskoczony wynikami głosowania. Każdy ze sportowców, który rywalizował w minionym roku w różnorodnych zawodach, osiągnął wiele sukcesów. Jestem dumny, że to ja zostałem doceniony przez czytelników Gazety Lokalnej KROTOSZYN i ostatniego dnia wyprzedziłem konkurencję. Mam nadzieję, że nie zawiodę moich fanów i w 2016 roku uplasuję się na wysokich pozycjach w zawodach na szczeblu krajowym, europejskim oraz światowym.

To już kolejny rok, kiedy zostałeś uhonorowany przez jedną z gazet w Wielkopolsce. Zdążyłeś się już przyzwyczaić do ciągłych wyróżnień?

- Myślę, że do nagród nie sposób się przyzwyczaić. Zawsze miło jest, jak człowiek zostaje doceniony za swoje osiągnięcia. Każdy z nas wykonuje swoją pracę, obowiązki, aby zostać za to docenionym. U nas, sportowców, pracą są treningi. Poprzez ciężką pracę właśnie udało mi się osiągnąć sukcesy, a co za tym idzie – zostać dostrzeżonym oraz uhonorowanym w plebiscycie GL KROTOSZYN.

W kategorii Sportowiec Roku znalazło się wielu sumoków. Czyżby ta dyscyplina sportu zyskiwała coraz większą popularność?

- Tylu zawodników trenujących tę dyscyplinę sportu znalazło się w rankingu ze względu, jak sądzę, na osiągane wyniki. Między innymi mam tu na myśli Mateusza Koniecznego oraz moją siostrę, Aleksandrę Rozum. Jeśli chodzi o popularność, sumo wiele zyskało w ostatnich latach. Wystarczy pójść do grupy młodzików, gdzie na treningach jest 30-40 dzieciaków. To dowód na duże i stale rosnące zainteresowanie tą dyscypliną.

Jeżeli mógłbyś stworzyć swój własny ranking sportowców za miniony rok, kogo najbardziej doceniłbyś z powiatu krotoszyńskiego? Jak wyglądałaby trójka laureatów?

- W pierwszej dziesiątce znalazło się wielu wspaniałych sportowców. Ze względu na to, że bliższe są mi sporty walki, w mojej trójce umieściłbym Radosława Barana, Mateusza Koniecznego oraz trójboistę Szczepana Zimmermanna. Każdy z nich w minionym roku pokazał niemałe umiejętności. Moim zdaniem każdy z nich zasłużył, by być docenionym za ciężką pracę na treningach.

Jakie cele sportowe stawiasz sobie na najbliższe miesiące?

- Przede wszystkim mistrzostwa Europy w Krotoszynie. To jest mój cel numer jeden w 2016 roku. W dalszej kolejności mistrzostwa świata w Mongolii. Tam chciałbym skupić się głównie na klasyfikacji drużynowej. Podkreślam jednak, że najważniejsze będą zawody w moim ukochanym mieście. Przed swoimi kibicami chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony i powalczyć o strefę medalową.

Czy możesz obiecać naszym Czytelnikom, że na kwietniowych mistrzostwach Europy w Krotoszynie zdobędziesz medal w swojej kategorii wagowej?

- Nie mogę tego obiecać. Myślę, że nawet najlepszym zdarzają się wpadki. Mogę przecież trafić na bardzo trudnego rywala już na początku mistrzostw. Sport rządzi się swoimi prawami. Decydują tutaj dyspozycja dnia, nerwy, presja czy błąd indywidualny. Mam nadzieję, że nie zawiodę swoich kibiców i każdy będzie zadowolony z mojego startu w naszym mieście.