W siedzibie zakładu FARMER odbyła się konferencja prasowa poświęcona sytuacji rolnictwa w regionie oraz planowanego wprowadzenia zakazu uboju rytualnego na rok 2013. - Jeśli tak się stanie, stracimy 30% rynku zbytu – oznajmia prezes Hieronim Marszałek.
Rolnicy w całym kraju drżą o decyzję parlamentu. - Jeśli sejm zakaże uboju rytualnego, będzie to strzał samobójczy – rozpoczął wiceprezes Grupy Producentów Żywca Wołowego FARMER, Adam Patyniak. – Gdyby tak się stało, stracimy aż 30% rynku zbytu! – dodał błyskawicznie prezes Hieronim Marszałek.
Chodzi oczywiście o kraje muzułmańskie, do których może trafiać wyłącznie zwierzę uśmiercone przez podcięcie gardła. - Mało tego, cięcie musi być wykonane w odpowiednim kierunku – wyjaśnił Patyniak. - Eksportujemy wołowinę w dużej części do Turcji, ale przedstawiciele tego kraju zawsze są przy uboju. Co więcej, to ich rodak zabija zwierzę.
Co ciekawe, Unia Europejska dała swoim członkom wolny wybór przy wprowadzaniu ewentualnego zakazu uboju rytualnego. - Prawo unijne dopuszcza taką formę i żaden kraj członkowski jej nie zaprzestał. Gdyby tak się stało, państwo straciłoby wiele pieniędzy. Jako producenci sobie poradzimy, bo wywieziemy zwierzęta za granicę, ale ludzie zaczną tracić pracę – denerwował się Marszałek.
Zarząd grupy FARMER uczestniczył już w wielu spotkaniach związanych z tematem uboju rytualnego. Działacze gościli w Dobrzycy i Warszawie, gdzie rozmawiali z ministrem rolnictwa i rozwoju wsi. W realizacji zadania pomagają im liczne ugrupowania rolnicze oraz niektórzy parlamentarzyści.
Zarząd krotoszyńskiej grupy podkreśla, że w naszym powiecie rokrocznie sprzedaje się ok. 6 tys. sztuk zwierząt. - Chcemy poszerzać swoją działalność na rynku lokalnym. Grupy producenckie mają potencjał, by wiele zmienić na lepsze, by zatrudnić nowych ludzi, szukać kolejnych rynków zbytu. Ale ciężko być optymistą, jeśli ucina nam się rękę. Oczywiście nie deprecjonujemy opinii obrońców zwierząt, ale przecież nie wszyscy z nich są wegetarianami. Zwierzę musi umrzeć w ten czy inny sposób. Zresztą fachowcy potrafią uśmiercić błyskawicznie jednym cięciem. Nie wiem więc, czy ogłuszenie bądź porażenie prądem nie jest znacznie lżejszą śmiercią. Podkreślam raz jeszcze, możemy dać nowe miejsca pracy, ale gdy decyzja władz będzie dla nas negatywna, większy ruch zapanuje w powiatowych urzędach pracy – stwierdził prezes Marszałek.
Organizatorzy konferencji zakończyli ją mocnymi słowami. - Niech posłowie staną na wysokości zadania. Ten, kto zagłosuje przeciw ubojowi rytualnemu, powinien zdawać sobie sprawę, że rolnicy nie będą na niego głosować w kolejnych wyborach – powiedzieli.
DANIEL BORSKI