W Domu Cechu Rzemiosł Różnych w Krotoszynie odbyło się spotkanie ze znanym dziennikarzem śledczym, Wojciechem Sumlińskim. Zaprezentował on swoją najnowszą książkę „Pogorzelisko”.
Spotkanie zorganizowały powiatowe struktury Prawa i Sprawiedliwości. Najnowsza książka Sumlińskiego, podobnie jak poprzednie, jak choćby „Z mocy bezprawia”, „Z mocy nadziei”, „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”, „Czego nie powie Masa o polskiej mafii”, opowiadają o patologiach służb specjalnych III RP.
Zdaniem Sumlińskiego w Polsce rządzi układ przestępczy, który jest skupiony wokół ludzi ze służb specjalnych, a w szczególności z byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Redaktor opowiedział zgromadzonym gościom swoją historię, kiedy to został wplątany w świadomie, według niego, zorganizowaną prowokację przez służby specjalne i współpracujących z nimi polityków koalicji PO- PSL w tzw. aferze marszałkowej.
-13 maja 2008 roku zostałem aresztowany, zakuty w kajdanki jak pospolity bandyta przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w liczbie 13 – mówił Sumliński. - Zostałem oskarżony początkowo o handel tajnym aneksem do Raportu Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, później o płatną protekcję w Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Sprawa ciągnęła się przez wiele lat, a sam dziennikarz i jego rodzina byli w tym czasie nieustannie inwigilowani i szkalowani. – Mnie i mojej rodzinie urządzono prawdziwe piekło, nikomu nie życzyłbym podobnego losu - podkreślił Sumliński. Według jego ustaleń cała operacja miała na celu przede wszystkim uderzenie w wiarygodność Komisji Weryfikacyjnej WSI, w jej przewodniczącego, Antoniego Macierewicza, a także w partię Prawo i Sprawiedliwość.
- Miałem być osadzony w tzw. areszcie wydobywczym, gdzie miałem pogrążyć polityków PiS-u i Antoniego Macierewicza jako osobę prowadzącą likwidację WSI – powiedział Sumliński. Był ofiarą całej tej operacji, ponieważ – jak zaznaczył – od wielu lat badał przestępcze i niebezpieczne działania służb specjalnych, w szczególności WSI, jeśli chodzi o m.in. wyprowadzanie pieniędzy z Wojskowej Akademii Technicznej poprzez podstawioną spółkę Pro Civili, która przekazywała zyski na nieokreślone zagraniczne konta; inwigilację polityków czy dziennikarzy, próby kierowania sceną polityczną w naszym kraju i olbrzymiego wpływu rosyjskich służb specjalnych.
Redaktor wskazał organizatorów całej tej operacji w osobach byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego (wcześniej marszałka sejmu i wiceministra obrony narodowej), Pawła Grasia (byłego rzecznika rządu Donalda Tuska, wcześniej członka Sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych), Krzysztofa Bondaryka (szefa ABW) i Leszka Tobiasza (byłego funkcjonariusza WSI).
Wersję Sumlińskiego mają potwierdzać zeznania złożone w sądzie przez majora ABW Tomasza Budzyńskiego, którego równie przykre życiowe doświadczenia dziennikarz opisuje w swojej najnowszej książce „Pogorzelisko”. Budzyński potwierdził fakt prowokacji planowanej na najwyższym szczeblu służb specjalnych.
- Przez 8 lat Tomasz Budzyński nie kontaktował się ze mną z powodu obawy o swoje życie. Kiedy wreszcie się spotkaliśmy i kiedy złożył swoje zeznania w sądzie, na które ma dowody w postaci nagranych rozmów czy dokumentów, powiedział, że nigdy by się nie odważył ujawnić i pójść do sądu, póki Bronisław Komorowski był prezydentem – oznajmił Sumiński.
Wreszcie w grudniu 2015 roku Sumliński został oczyszczony ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Sędzia prowadzący sprawę wskazał, że powinno być poprowadzone oddzielne śledztwo, które by wyjaśniło powiązania z tą sprawą byłego prezydenta i innych polityków.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI