W czwartek, 14 lipca, odbył się 12. etap Tour de France. Tego dnia mocno zaistnieli polscy kibicie, a w szczególności z Krotoszyna. Na końcowym odcinku ustawiła się grupka kibiców z Gostynia i z naszego miasta. Niedaleko od mety doszło do kolizji grupy kolarzy z motocyklem, co obserwowali widzowie na całym świecie. Z motocyklem zderzył się Richie Porte, ale najbardziej zaszkodziło to Chrisowi Froomowi, który stracił rower i… musiał biec pieszo pod górę.
Uwagę komentatorów i telewidzów przykuło zachowanie kibica z Krotoszyna, a jednocześnie znanego w naszym powiecie kolarza, który reprezentuje ostrowski klub OTR Interkol – Krzysztofa Kubika. W ujęciu kamery zaraz po wypadku widać, jak krotoszynianin wbiega na trasę, przeszkadzając uczestnikom wyścigu i nie bacząc na zagrożenie, jakie stwarzał. W rękach trzymał transparent z nazwą klubu, z loginem z blogu o tematyce rowerowej, na którym się udziela, a także z napisem Krotoszyn.
Jego zachowanie zostało przyjęte nieprzychylnie przez wielu mieszkańców Krotoszyna czy kolegów z klubu, którzy za pośrednictwem Internetu otwarcie skrytykowali tego rodzaju postawę. Zachowanie krotoszynianina uznali za takie, które nie przystoi osobie publicznej. Kubik to nie tylko sportowiec, ale również działacz społeczny i asystent senatora Łukasza Mikołajczyka z Prawa i Sprawiedliwości.
Zaraz po tych wydarzeniach klub OTR Interkol wydał swoje oświadczenie na profilu facebookowym. – Drodzy kibice kolarstwa. Z przykrością oglądaliśmy dzisiaj zachowanie naszego kolegi na końcowych kilometrach etapu Tour de France – czytamy w oświadczeniu. - To, co zawsze irytowało nas podczas relacji telewizyjnych, a więc zachowanie, które nie ma nic wspólnego z duchem sportu, stało się udziałem jednego z członków OTR Interkol. Z przykrością słuchamy też i czytamy komentarze z różnych źródeł krytykujących inne podmioty związane z powyższą osobą. Pamiętajmy proszę, że jest to dorosła osoba, podejmująca własne decyzje i która sama wyłącznie jest odpowiedzialna za ich skutki. W żadnym wypadku nie wolno za nie obwiniać pozostałych członków naszej grupy, mieszkańców miasta, w którym mieszka, lub co najgorsze wszystkich polskich kibiców – tyle ze strony Zarządu OTR Interkol.
Trzeba przyznać, iż za całą sytuację odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim organizatorzy wyścigu, co podkreślali liczni komentatorzy sportowi. Na tak wąskim odcinku nie odgrodzono bowiem kibiców od uczestników wyścigu. Nic zatem dziwnego, że widzowie mocno przeszkadzali kolarzom w jeździe.
Krzysztof Kubik za pośrednictwem swojego profilu na Facebooku przeprosił za swoje zachowanie, oświadczając, iż nie było jego zamiarem przeszkadzanie i utrudnianie jazdy innym kolarzom. – Przepraszam za takie zachowanie, które nie powinno się zdarzyć – oznajmia K. Kubik. – Poleciałem za kamerą jak głupi. Zachowałem się nie jak kolarz i kolarski kibic, a osoba, która tylko chciała się pokazać. Niestety, nie wyszło to pozytywnie. Powinienem pomóc Froomowi i Portemu, a nie biegać jak głupi z flagą. Nie było to dobre i żałuję tego. Pierwszy raz byłem na Tour de France, bardzo się cieszyłem, że będę mógł dopingować naszych kolarzy(…) Dałem się podpalić emocjom, które tam były w tejże chwili… a te sięgały zenitu. Nie chciałem tak reklamować Polski, drużyny OTR Interkol czy Senatora oraz kolegów z wycieczki. Miało być zupełnie inaczej, pozytywnie… Wyszło jak wyszło, mleko się rozlało… Krytykę przyjmuję, bo jest ona w jakimś stopniu zasłużona. I choć ludzie tam biegali, klepali z kolarzami piątki, popychali ich pod górę, to ja w tym jednym momencie zachowałem się po prostu źle. Wezmę na „klatę” wszelkie konsekwencje z tym związane – przyznaje K. Kubik.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI
FOT. Kadr z relacji Eurosport