Na krotoszyński SOR trafiła dziewczynka ze złamaną ręką. Pracownicy szpitala orzekli, iż dziecko należy zoperować i wskazali, by rodzina zawiozła dziewczynkę do Ostrowa Wlkp. Czy zestresowani rodzice nie mogli liczyć na transport karetką?
2 czerwca do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Krotoszynie zgłosiła się 31-letnia kobieta z 9-letnią dziewczynką. Dziecko podczas zabawy w domu przewróciło się i upadło. Gdy córka zaczęła skarżyć się na bolącą lewą rękę, matka pojechała z nią do SOR. Tam wypytano o przebieg zdarzenia i wykonano rentgen coraz bardziej puchnącej kończyny. Okazało się, że doszło do poważnego złamania, które „złożyć” można tylko przy pełnej narkozie. – Niestety, w krotoszyńskim szpitalu nie ma możliwości wykonania takiej operacji – usłyszała matka dziewczynki. Oprócz tego dowiedziała się, że dziecko musi pojechać od Ostrowa Wlkp., gdzie będzie można przeprowadzić zabieg. Jednak zawieźć je musieli sami rodzice, którzy nie skarżyli się na złe traktowanie w krotoszyńskim szpitalu, a matka przyznała, że została dobrze obsłużona. Ale czy w sytuacji tak stresowej dla małego pacjenta i jego opiekunów potrzeba im dodatkowych nerwów związanych z przewiezieniem dziecka do szpitala w innym mieście?
Z pytaniem o transport pacjenta do innej placówki oraz o niemożność wykonania takiego zabiegu w nowoczesnym, wyremontowanym i powiększonym za miliony złotych szpitalu zapytaliśmy Pawła Jakubka, dyrektora Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krotoszynie. Próbowaliśmy wyjaśnić sprawę telefonicznie, lecz poinformowano nas, że dyrektor ustosunkuje się do pytań po przesłaniu ich drogą elektroniczną. W środę zapytania znalazły się na skrzynce SP ZOZ. Po kilku godzinach w rozmowie telefonicznej dowiedzieliśmy się, iż dyrektor zbiera informacje. Manewr – z racji nieotrzymania odpowiedzi – powtórzyliśmy w piątek, a zastępująca sekretarkę pani oznajmiła, że dyrektor Jakubek przebywa na urlopie, a odpowiedziami na nasze pytania zajmie się jego zastępczyni – Urszula Delikat. Odzew nastąpił po godz. 15.00. Na pytania: Czy w nowo otwartym budynku szpitala nie ma możliwości wykonania operacji? Czy wysyłanie rodziców do Ostrowa, aby samodzielnie zawieźli dziecko, nie jest dodatkowo ryzykiem spowodowania przez nich wypadku drogowego? Czy w takich przypadkach nie można przewieźć dziecka samochodem z ratownikiem medycznym? Czy faktycznie chirurgia dziecięca jest podstawową specjalizacją chirurgiczną? Jeśli tak, to czy każdy chirurg zajmujący się osobami dorosłymi, musi umieć zoperować dziecko? odpowiedzi były lakoniczne i niewiele wyjaśniły. Dyrektor Delikat napisała: Rodzice z dzieckiem od momentu przyjęcia do wypisu przebywali w SOR ok. 35 min. U dziecka wykonano niezbędną diagnostykę i procedury medyczne. Złamanie bez przemieszczenia zostało zaopatrzone. Stan dziecka był stabilny, dziecko nie było w stanie zagrożenia życia i nie wymagało transportu szpitalnego. Dziecko zostało skierowane do właściwego, ze względu na zakres i specyfikę schorzenia najbliższego oddziału.
Niestety, nie dowiedzieliśmy się, czy w mieście powiatowym nie można wykonać takiego zabiegu, ani czy w tak stresowych chwilach dla małego pacjenta i jego rodziców konieczne jest samodzielnie zawiezienie dziecka do innego szpitala, gdzie znów będzie musiało czekać w kolejce, a złamana ręka będzie nadal boleć. W takich sytuacjach niełatwo oprzeć się wrażeniu, że nasza służba zdrowia nie do końca jest… zdrowa.
Aleksandra Figlak