Z Martą Pawlicką, czołową darterką w południowej Wielkopolsce, rozmawiał Grzegorz Nowak.
Popularne lotki zazwyczaj kojarzone są z rywalizacją mężczyzn. Jak u Ciebie narodziła się pasja gry w darta?
- To prawda, że w darta gra więcej mężczyzn niż kobiet. Jednak przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Moim zdaniem to sport dla każdego, niezależnie od płci czy wieku. Moja pasja do darta narodziła się całkiem przypadkowo, poszliśmy ze znajomymi do baru, gdzie stała maszyna z tarczą elektroniczną i dla zabicia czasu zaczęliśmy rzucać. Spodobało mi się to i zaczęłam coraz częściej grać, lecz tylko dla zabawy. Po jakimś czasie poznałam ludzi, którzy biorą udział w turniejach. Powstało stowarzyszenie, przystąpiłam do niego i zaczęłam uczestniczyć w zawodach.
Wbrew pozorom dart nie jest łatwą dyscypliną dla początkujących zawodników. Kto nauczył Cię najwięcej podczas treningów?
- Długi czas rzucałam tak jak każdy początkujący gracz – „byle do środka”. Jednak gdy zaczęłam grać w turniejach, poznałam zasady punktacji i rozgrywek, moja gra wyglądała już nieco inaczej. Niezaprzeczalnie najwięcej nauczył mnie mój mąż – jeden z czołowych zawodników w południowej Wielkopolsce. To jemu zawdzięczam moje sukcesy, on motywuje mnie do treningów i daje wskazówki, a w miarę możliwości także wspiera na turniejach.
W minionym sezonie triumfowałaś w rozgrywkach w trzech różnych miastach. Dodatkowo zaprezentowałaś się na mistrzostwach Polski w darta. Jak oceniasz ten okres?
- Z naszych regionalnych turniejów jestem wystarczająco zadowolona. Wiadomo, że zawsze może być lepiej, jednak plan „minimum” został wykonany. Szkoda, że na ogólnopolskich zawodach nieco zabrakło, aby osiągnąć satysfakcjonujący rezultat. Mimo wszystko była to dla mnie dobra lekcja. Wiem, nad czym muszę popracować, aby w kolejnym sezonie poszło lepiej.
Po bardzo dobrym sezonie zdecydowanie podniosłaś sobie poprzeczkę. Jakie cele stawiasz sobie na najbliższy czas?
- Przede wszystkim chcę wygrać Krotoszyńską Ligę Darta! Mimo że zostałam mistrzynią Krotoszyna, nie udało mi się wygrać całej ligi. Musiałam zadowolić się drugim miejscem, już po raz drugi z rzędu. Poza tym chciałabym zająć wyższą lokatę w naszej Superlidze, gdzie rywalizujemy także z mężczyznami. Ponadto liczę na lepsze wyniki w turniejach ogólnopolskich.
Jesteś przedstawicielką Stowarzyszenia Krotoszyńska Liga Darta, które prężnie się rozwija. Czy możesz zdradzić, jakie działania planujecie w zbliżającym się sezonie?
- Plany stowarzyszenia z sezonu na sezon są coraz większe. Od jesieni ruszamy z ligą, przed nami 10 turniejów rankingowych, w których może wziąć udział każdy. Już dziś zapraszamy na turniej par otwierający sezon, który odbędzie się 3 września w krotoszyńskiej Bili. Każdy członek naszego stowarzyszenia zagra w parze z amatorem. Oprócz tego ok. 20 graczy zamierza wziąć udział w kolejnej edycji Superligi. Ponownie chcemy zorganizować turniej na rzecz WOŚP. W planach mamy także organizację pierwszego w naszym mieście Pucharu Polski oraz II Mistrzostw Krotoszyna. Nie zabraknie oczywiście naszych zawodników na turniejach wyjazdowych.
Na zakończenie pytanie z kategorii pozasportowej. Turnieje darta trwają zazwyczaj kilka godzin. Jak spędzają czas zawodnicy, czekając na kolejne pojedynki?
- Darterzy stworzyli taki swój „mały świat”, który z roku na rok ciągle się powiększa. Łączy nas wspólna pasja, dlatego na turniejach nie brakuje tematów do rozmów. W ciągu sezonu widujemy się bardzo często, nie tylko w Krotoszynie, także na wyjazdach. Zawiązały się nowe przyjaźnie. Poza tym warto pooglądać mecze kolegów czy koleżanek, bo od niektórych można się wiele nauczyć.