Z Marcinem Jamrym, prezesem Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Krotoszynie, rozmawiał Michał Kobuszyński.
Kiedy i w jakich okolicznościach otrzymał Pan propozycję objęcia stanowiska prezesa PGKiM? Jaka była Pańska reakcja?
- Gdy pan prezes Przybylski, z powodów jemu znanych, złożył na ręce Rady Nadzorczej rezygnację z pełnienia funkcji prezesa PGKiM, to w tym momencie burmistrz Krotoszyna rekomendował moją osobę do Rady Nadzorczej. Na spotkaniu, które odbyło się 16 września, po zweryfikowaniu mojego planu działania, Rada Nadzorcza zgodziła się, bym od 19 września pełnił funkcję prezesa.
Pierwsze wrażenia i oceny odnośnie stanu i funkcjonowania spółki?
- Jeżeli chodzi o ludzi pracujących w spółce, musiałem w pierwszej kolejności zapoznać się, z kim będę miał przyjemność pracować. Są tutaj trzy zakłady: wodociągów i kanalizacji, gdzie pracuje ponad 70 osób, gospodarki mieszkaniowej, gdzie pracuje 20 osób plus ekipy remontowe, oraz zakład oczyszczania miasta. Dla mnie bardzo pozytywną rzeczą była postawa samych, pracowników, którzy przychodzą i mówią tak jak jest – co jest do zrobienia, co trzeba zrobić, wychodzą z nowymi inicjatywami, pomysłami. To mi się bardzo podobało w zakładzie wodociągów i kanalizacji. Zarządzający nim kierownik jest bardzo konkretnym człowiekiem, ma swoich majstrów, którzy wykonują dobrą robotę.
Jak Pan się odniesie do głośnej ostatnio sprawy przegranego przez PGKiM przetargu na odbiór śmieci?
- Nad sprawą przegranego przetargu będzie trzeba się poważnie pochylić. W październiku ogłaszane są nowe przetargi na wywóz śmieci z rejonów np. leszczyńskiego, Dobrzycy, Koźmina, Rozdrażewa, Milicza. Trzeba będzie cenę dobrze skalkulować. Ja sobie nie wyobrażam, by taki zakład, który dysponował sporym taborem i mógł obsługiwać 50 tys. mieszkańców, przestać istnieć. Ale trzeba brać pod uwagę, iż podmioty prywatne rządzą się swoimi prawami. Przegrany przetarg przez PGKiM to 2,5 roku. To okres, w którym trzeba myśleć, jak wszystko uporządkować, by potem któryś z przetargów koniecznie wygrać. Grupa pracowników, którzy mają rodziny, zobowiązania, oczekuje od zarządu podjęcia takich działań, by oni zachowali pracę. Najłatwiej jest rozwiązać umowy, ale ja w takim kierunku nigdy nie szedłem. Trzeba szukać nowych możliwości działalności.
Jak wygląda kwestia rachunków za wodę i ewentualnego wzrostu opłat w wyniku nowej dyrektywy unijnej w kwestii prawa wodnego?
- Wchodzi nie tyle dyrektywa unijna, co nowe rozporządzenie rządowe, który może spowodować drastyczny wzrost cen wody. Z jednej strony ministerstwo mówi, że powstanie Urząd Regulacji Cen i my będziemy musieli zrobić analizę kosztów na administrację, infrastrukturę, amortyzację, wyliczyć, jak ta cena realnie może wyglądać. Jest to temat, nad którym trzeba się głęboko pochylić, ponieważ ceny wody mogą mocno pójść w górę. W Związku Częstochowskim mówi się o wzroście cen o 20-25 procent. Nie jest tak, że w każdym zakładzie ceny są jednakowe – są różne. Postaramy się, żeby te zmiany jak najmniej dotknęły naszych odbiorców.
Jakie Pan widzi perspektywy przed PGKiM? Co Pan zamierza? Jakie priorytety stawia Pan sobie w kierowaniu spółką?
- Najważniejszą sprawą jest wygranie przetargów na wywóz odpadów w okolicznych gminach i powiatach. Następnie zbudowanie nowych zespołów dla alternatywnych pól działania spółki. Ważną rzeczą będą próby uzyskiwania środków zewnętrznych na inwestycje i działalność spółki.
Jak Pan wspomina pracę w ARiMR ?
- To były dla mnie piękne czasy. Pracowałem tam od 2003 roku, ponad 13 lat – od funkcji naczelnika, poprzez koordynatora, zastępcę kierownika, aż po kierownika biura. Dystrybucja dużymi kwotami pieniędzy – od 70 do 100 milionów zł – na podstawie decyzji administracyjnych to ogromna odpowiedzialność. Kierownictwo wymagało, by różnego rodzaju programy, „rzucane” na powiaty, w sposób mądry wprowadzać, rozpowszechniać. Była to szkoła życia, dzięki której wiele się nauczyłem. Wiele z tych doświadczeń mogę przenieść tutaj, do PGKiM. Niesamowicie ważnym aspektem było przyglądanie się dokumentacji, przetargom. Mam ogromny sentyment do tego okresu mojej kariery zawodowej.