Z Leszkiem Krutinem, trenerem Astry Krotoszyn, oraz Mateuszem Marciniakiem, pomocnikiem tej drużyny, rozmawiał Grzegorz Nowak.
Ósme miejsce w tabeli i strata 16 punktów do prowadzącego w tabeli LKS-u Gołuchów. Z pewnością nie taki był plan Astry na pierwszą część sezonu. Jak ocenicie rundę jesienną obecnych rozgrywek?
Leszek Krutin – Patrząc z perspektywy całej rundy, pozostaje duży niedosyt, ponieważ powinniśmy zdobyć kilka punktów więcej. Szkoda paru spotkań. Mam na myśli wyjazdy do Stawiszyna czy Żerkowa. W końcówce rundy toczyliśmy z zespołami z czołówki wyrównane pojedynki. Niestety, zawodziła skuteczność, bo sytuacje potrafiliśmy sobie stwarzać. Patrzymy w przyszłość z optymizmem. Zespół personalnie jest silny, panuje w nim dobra atmosfera. Wszystko poparte jest dobrą pracą organizacyjną zarządu. Nam nie pozostaje nic innego, jak ciężko i sumiennie przepracować okres przygotowawczy zimą, a na wiosnę z pewnością będzie dużo lepiej.
Mateusz Marciniak – Runda ta na pewno była ciężka. Doszło do nas wielu nowych zawodników, w tym kilku dopiero w sierpniu. Trudno było o zgranie na boisku, odpowiednie porozumiewanie się od samego początku. Pierwsze mecze były szarpane, chaotyczne, nie wszystko grało tak, jak byśmy tego wszyscy chcieli. Dopiero w okolicach połowy rundy graliśmy prawie na miarę swoich możliwości, chociaż punkty i tak traciliśmy. Jak to się mówi – za styl punktów nie dają.
Astra w starciu z czterema czołowymi zespołami ligi nie zdołała ani razu pokonać golkipera rywali. Czy oznacza to, że drużyna nie ma odpowiedniej jakości, by włączyć się do walki o ligowe podium?
LK – Zdecydowanie nie. Jakość personalna całego teamu jest bardzo wysoka. Jak wspomniałem wcześniej, w starciach z czołówką zawodziła głównie skuteczność, a nie brak jakości. Dla mnie osobiście Astra z czołową trójką ligi rozgrywała dobre zawody i stworzyła wiele sytuacji bramkowych na tle mocnych rywali. Patrząc przez pryzmat sposobu gry i jej jakości, skupiłbym się na krótkim okresie przygotowawczym. Mam tu na myśli wielu nowych zawodników, którzy pojawili się latem wraz z moim przyjściem.
MM – Tak jak wcześniej wspomniałem, za styl nie dostaje się punktów. W każdym meczu z czołową czwórką graliśmy jak równy z równym. Nie odstawaliśmy od przeciwników pod żadnym względem, a przegrywaliśmy bądź remisowaliśmy. Wydaje mi się, że brakuje nam jeszcze jednego napastnika, bo sytuacji bramkowych mamy dużo, ale szwankuje skuteczność oraz precyzja w wykończeniu.
Na papierze macie skład na co najmniej pierwszą trójkę ligi. Mimo wielu pozytywnych słów odnośnie waszej gry zdobycz punktowa nie była taka, jakiej byście oczekiwali. Czego Waszym zdaniem brakuje, aby Astra poprawiła się w rundzie wiosennej?
LK – Przede wszystkim brakuje czasu. Okres trzech miesięcy to zdecydowanie za mało, żeby stworzyć dobrze funkcjonującą grupę ludzi, a co dopiero zespół. Patrząc chociażby na pierwszą trójkę w tabeli, to wszystkie te drużyny grają w takich składach drugi lub trzeci rok. Kadry budowały spokojnie, co najwyżej wzmacniając się dwoma, trzema zawodnikami, a trzon zespołu pozostawał jednak ten sam. My także chcemy spokojnie popracować zimą. Przede wszystkim nad modelem gry oraz przygotowaniem motorycznym.
MM – Myślę, że naszym głównym problemem jest skuteczność w ofensywie. Jeżeli dobrze przepracujemy zimę i poprawimy ten element, to będę optymistycznie nastawiony. Wtedy przełoży się to na dużo większą ilość punktów niż w rundzie jesiennej.
Astra dopiero w ostatnim meczu tego roku zanotowała remis. Wcześniejsze spotkania kończyły się waszymi wygranymi bądź porażkami. Jesteście więc bezkompromisową ekipą…
LK – To prawda. Do ostatniej kolejki byliśmy zespołem bezkompromisowym, dlatego tak bardzo szkoda kilku końcówek meczów, w których był wynik remisowy. Niestety, przegraliśmy je po stałych fragmentach gry lub w wyniku naszej dekoncentracji. Jak zwykło się mówić w piłce, jeśli nie potrafisz wygrać meczu, to zrób wszystko, żeby go zremisować. Dlatego tak bardzo szanujemy remis w ostatniej kolejce z LKS-em Gołuchów.
MM –Nie chcę się wypowiadać odnośnie taktyki oraz zajęć, jakie odbywamy. My – zawodnicy – jesteśmy podporządkowani naszemu trenerowi i staramy się wykonywać jak najlepiej plan taktyczny, jaki został przygotowany na dany mecz.
Latem przyszło do Krotoszyna wielu nowych zawodników. Czy po pół roku wspólnej pracy możecie ocenić, w jakich elementach jako zespół jesteście silni? Czy może to dopiero początek pracy i jest jeszcze wiele pozycji do wzmocnienia?
LK – Nowi zawodnicy podnieśli jakość zespołu, aczkolwiek wprowadzić do drużyny sześciu nowych graczy w jednym czasie to niezwykle trudna sprawa. Jeśli chodzi o aspekty piłkarskie, to z pewnością czujemy się silni w ataku pozycyjnym. Ciągle nad nim pracujemy, starając się wyprowadzać piłkę od bramki i cierpliwie budować atak. Musimy poprawić organizację gry w obronie całego zespołu. Nad tym też pracujemy. Odnośnie wzmocnień – każdy trener chciałby mieć na wszystkich pozycjach dwóch równorzędnych graczy. Powiem, że nie potrzebujemy wzmocnień. Uważam, że kadra jest wystarczająco mocna, a co najważniejsze – nowi zawodnicy przyjezdni utożsamiają się z klubem i z miastem, a to szalenie istotna sprawa dla mnie.
MM – Na każdej pozycji mamy naprawdę dobrych zawodników. Uważam, że z czasem nasze zgranie będzie jeszcze lepsze, co przełoży się na wyniki. Oczywiście wzmocnienia zawsze się przydadzą, ale jestem zdania, że posiadamy zespół z dużym potencjałem.
Mamy czerwiec 2017 roku. Na którym miejscu kończy rozgrywki Astra Krotoszyn?
LK – Jestem realistą. Zakładam, że Astra uplasuje się w obecnych rozgrywkach na miejscu piątym.
MM – Niestety, Gołuchów i Odolanów będzie bardzo ciężko dogonić w tabeli. Naszym celem na kolejną rundę powinno być ostatnie miejsce na podium. Myślę, że powalczymy i ostatecznie uplasujemy się na lokacie 3-5.