Astra znów lepsza od rywala zza miedzy. W pierwszej połowie krotoszynianie zdominowali CKS Zduny, lecz po przerwie to gospodarze częściej zagrażali bramce przeciwników. Narodziny córki zdobyciem gola uczcił Michał Potarzycki.
Niedzielnym zawodom towarzyszyły zmienne warunki atmosferyczne. Do padającego u progu spotkania śniegu i silnie wiejącego wiatru lepiej przystosowali się goście, którzy z impetem natarli na bramkę Marcina Machowskiego. Astra co rusz egzekwowała rzuty rożne. Po czwartym krótko rozegranym stałym fragmencie z narożnika szesnastki uderzył Karol Krystek, a piłka wpadła przy bliższym słupku świątyni „Machonego”. Golkiper miał spory udział w stracie bramki. Inna sprawa, że zdunowianie nie zważali na to, iż przy rzutach rożnych krotoszynianie mieli przewagę 2/1, przez co Krystek mógł swobodnie przygotować sobie piłkę do strzału.
W 25. min. meczu sędzia nie dopatrzył się zagrania ręką Michała Potarzyckiego, który miał wiele czasu, by dotknąć ją inną częścią ciała. Astra bezsprzecznie była zespołem lepszym, ale tylko w ciągu dwóch kwadransów. Następnie z podopiecznych Patryka Halaburdy jakby zeszło powietrze. W zespole CKS-u błyszczał wychowanek Astry – Łukasz Stybel. Ustawiony w drugiej linii zawodnik w całym spotkaniu oddał aż osiem strzałów i był bez wątpienia najlepszym graczem teamu Włodzimierza Kokota. Najpierw „Zibi” szukał szczęścia, uderzając z ostrego kąta, ale na posterunku był Jakub Nelle, który nogami wybił piłkę poza pole gry. Chwilę później „zawiesinę” w pole karne posłał Marcin Nowak. Nelle popełnił błąd i przegrał walkę o pozycję z Sebastianem Chudym, który wycofał piłkę do Stybla. Uderzenie tego ostatniego było jednak niecelne.
Rozdrażniony faworyt odpowiedział trzema groźnymi i zazębiającymi się atakami, lecz Machowski nie musiał interweniować po żadnej z prób napastników. Frapujące były ostatnie minuty premierowej odsłony. CKS mógł doprowadzić do wyrównania, gdyby Karol Nowicki dojrzał niepilnowanego Stybla. Z drugiej strony Potarzycki popisał się strzałem niemal z połowy boiska, ale Machowski pewnie chwycił futbolówkę.
Gdy wydawało się, że Astra zejdzie do szatni z jednobramkowym handicapem, gola zdobył Janusz Maryniak. Marcin Ciesielski odebrał piłkę swojemu imiennikowi Stachowiakowi i dograł na wolne pole, a doświadczony Maryniak wyczekał na ruch Machowskiego i bez trudu trafił między słupki.
Tuż po zmianie stron przyjezdni poprawili wynik. Kiks przydarzył się Stachowiakowi, który zbyt lekko podawał w kierunku Machowskiego. Za wolno toczącą się futbolówką pobiegł Adrian Sójka. Skrzydłowy minął golkipera, który musiał ratować się faulem, za co zobaczył żółty kartonik. Rzut karny pewnie wykonał Potarzycki, który dla urodzonej kilkadziesiąt godzin wcześniej córki Julii wykonał tradycyjną kołyskę.
Gol zdobyty przez popularnego „Cyca” sprawił, że jego koledzy spoczęli na laurach. Inicjatywę przejęli Cukrownicy, a Nelle co rusz był w opałach. Piłkarze Astry wyglądali na mało skoncentrowanych i popełniali proste błędy. Gospodarze dążyli do zdobycia choćby honorowego gola, lecz zabrakło im skuteczności oraz szczęścia. Pech dopadł zwłaszcza Stybla, który posłał potężną bombę z 18. metrów. Krotoszynian uratował wówczas słupek. CKS stwarzał zagrożenie głównie za sprawą stałych fragmentów gry. Kilkakrotnie swych sił próbował wiekowy Dariusz Ibron, lecz Nelle radził sobie z jego uderzeniami.
Wyraźnie zadowolona z wyniku ekipa z grodu Krotosa przeprowadziła kilka świetnie zapowiadających się wypadów, lecz w decydujących momentach piłkarzom brakowało dokładności. W końcowych sekundach Maryniak mógł skompletować hat trick, lecz dwukrotnie zbyt długo zwlekał z oddaniem strzałów.
POWIEDZIELI PO MECZU
Włodzimierz Kokot (trener CKS-u): Nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Szkoda, że traciliśmy gole po szkolnych i niewymuszonych błędach. Astra piłkarsko jest mocniejsza, lecz przez sporą część meczu to my prowadziliśmy grę. Cieszy mnie zaangażowanie zespołu oraz to, że do końca dążyliśmy do zmniejszenia rozmiarów porażki. Zespół prowadzę od niedawna, ale dostrzegam postęp. Kilku młodych zawodników zasłużyło na pochwały. Choćby Grzesiu Jańczak w stu procentach zrealizował założenia, wyłączając z gry Marcina Ciesielskiego.
Patryk Halaburda (trener Astry): Co z tego, że graliśmy nieźle przez pól godziny, skoro później byliśmy nieobecni. To kolejny mecz, w którym powtarza się taka sytuacja. W drugiej połowie Zduny zasłużyły na co najmniej dwa gole. Powiedziałem chłopakom, że wstydziłem się za nich. Skoro chcemy grać o wysokie cele, nie może być mowy o utracie koncentracji czy zadowoleniu z wyniku. Cieszyć można się po, a nie w takcie meczu. Gdy rywal jest napoczęty, trzeba go dobić. Z całym szacunkiem dla CKS-u – jeśli zespół z dołu tabeli potrafi nas stłamsić, musimy zastanowić się nad sensem naszych poczynań. Niektórzy ciągle mają problem mentalny.
CKS Zduny – Astra Krotoszyn 0:3 (0:2)
Bramki: 0:1 – Karol Krystek (16′), 0:2 – Janusz Maryniak (45′), 0:3 – Michał Potarzycki (47′ karny)
CKS: Machowski – Adamski, M. Stachowiak, B. Nowak, M. Nowak (75′ Zimmermann) – Konarkowski (52′ Brylewski), Jańczak, Nowicki (56′ Ibron), Stybel, Chudy – Kuciński (52′ Leis)
Astra: Nelle – Brink (65′ Sekula), Hylewicz, Idkowiak – Potarzycki, T. Baran (56′ Wronek) – Sójka (74′ Kujawski), Szych – Krystek, Maryniak, Ciesielski
DANIEL BORSKI