W środę, 25 stycznia, w godzinach porannych na basenie Wodnik pojawiły zastępy straży pożarnej, przedstawiciele Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej i policja. Alarm wszczął jeden z nauczycieli Zespołu Szkół nr 3 im. Powstańców Wielkopolskich, gdyż po powrocie z pływalni uczniowie nagle zaczęli mieć zawroty głowy, nudności i wymioty. Czterech trafiło do szpitala.
Od rana na basenie odbywały się zajęcia dla dzieci i młodzieży. - Kiedy grupa uczniów Zespołu Szkół nr 3 wróciła z zajęć na pływalni do swojej placówki, kilkoro z nich zaczęło mieć zawroty głowy, a dwie osoby wymiotowały. Jeden z nauczycieli wysnuł wniosek, że mogła się do tego przyczynić wizyta na basenie. Dlatego poinformowano wszystkie służby i obiekt zamknięto – wyjaśnił Jacek Cierniewski, dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji Wodnik.
Przeprowadzono więc ogólną kontrolę stanu urządzeń. Sprawdzono, czy nie zostało przekroczone dopuszczalne stężenie żadnej szkodliwej substancji, np. chloru. Służby nie dopatrzyły się żadnych uchybień. Pozytywną opinię przedstawiła zarówno straż pożarna, jak i sanepid. – Z basenu korzystały również dzieci z innych szkół i im nic nie było, wracały całe i zdrowe. Wszystko jest na bieżąco monitorowane i nie ma takiej możliwości, żeby coś poszło nie tak. Dbamy o bezpieczeństwo naszych klientów - podkreślił dyrektor Wodnika.
Komenda Powiatowa Policji w Krotoszynie potwierdziła brak jakichkolwiek uchybień ze strony pływalni. - Zostaliśmy powiadomieni, że mogło dojść do zatrucia na basenie – przyznał Piotr Szczepaniak, oficer prasowy KPP w Krotoszynie. – Na miejscu przeprowadziliśmy niezbędne czynności kontrolne, sprawdziliśmy stan techniczny, stężenie chloru. Pobrana została próbka wody. Na ten moment nie stwierdzono żadnych zagrożeń. Ustalamy również przewoźnika dzieci, żeby ustalić, w jakich warunkach były przewożone.
Z kolei Mieczysław Pełko, wicedyrektor ds. medycznych w SP ZOZ w Krotoszynie, stwierdził, że uczniowie byli chorzy na grypę. - Jest okres grypowy, wiele dzieci źle się czuje, mają stany podgorączkowe i zdarzają się stany osłabienia, wymiotów – tłumaczył doktor. - Skierowano do nas czwórkę uczniów. Hospitalizacja nie była konieczna. Dzieci zostały przebadane przez lekarzy, wydano zalecenia i nie wymagały przyjęcia do szpitala. Ich stan nie miał nic wspólnego z żadnym zatruciem gazem lub chlorem – skomentował M. Pełko.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI