Krotoszynianin Rafał Turbański jest oburzony działaniem firmy Nikon, przedstawicielki Media Expert oraz ubezpieczyciela Ergo Hestia. Krótko po nabyciu drogiego aparatu fotograficznego sprzęt odmówił posłuszeństwa. Reklamacje oraz odwołanie zostały rozpatrzone negatywnie. Turbański nie ustępuje i walczy o swoje. - Może jak ich obsmarujecie, potraktują mnie poważnie – mówi.
Sprawa Rafała Turbańskiego ciągnie się od półtora roku. W grudniu 2010 w krotoszyńskim oddziale Media Expert krotoszynianin kupił córce aparat marki Nikon. Miał to być drogi, ale wspaniały prezent świąteczny. Do realizacji przedsięwzięcia potrzebny był kredyt. - Pracownica Media Expert poinformowała mnie, że jeśli zdecyduję się na wykupienie kredytu oraz polisy z Hestii, będzie taniej – rozpoczyna mężczyzna. - Co ważniejsze, kobieta zapewniała, że w razie szkody, bez względu na winowajcę, otrzymam rekompensatę. Ta pani utwierdzała mnie w przekonaniu, że wszystko działa dokładnie tak jak Auto Casco.
Wytrzymał dobę
Całość operacji opiewała na ponad 5 tys. zł. Aparat kosztował nieco ponad 3,8 tys., natomiast wartość polisy wyniosła więcej niż 1,2 tys. Turbański cieszył się więc nowym produktem. Radość jego córki nie trwała długo. Dzień po Wigilii aparat odmówił posłuszeństwa. - Problem pojawił się w trakcie robienia przez córkę zdjęć – wyjaśnia ojciec. - Nie muszę mówić, jak wielką przykrość sprawiło to mojemu dziecku. Fotki były widoczne tylko do połowy. Turbański chciał sprawdzić, co się stało i użył delikatnego wacika. - Dotknąłem tylko powierzchni lustra, ale spasowałem. Wówczas nie mogło dojść do uszkodzenia mechanicznego – dodaje.
Wysłanie reklamacji nie przyniosło pożądanych skutków. W treści pisma odesłanego przez firmę Nikon czytamy: Uszkodzenie sprzętu było spowodowane wypadkiem i niestety nie jest objęte gwarancją producenta. Komora lustra oraz matryca czyszczona przez użytkownika. Uszkodzone lustro. Turbański nie kryje rozżalenia. - Jeszcze oszacowali, że koszt naprawy wyniesie 345 zł – mówi.
Różne ekspertyzy
Krotoszynianin ponowił reklamację, gdyż nie zgadzał się z argumentacją ze strony producenta. Co ciekawe, druga odpowiedź przedstawicieli Nikona różniła się od poprzedniej. - Napisali, że jest zanieczyszczona matryca oraz urwana dźwignia sub-lustra, o czym wcześniej nie wspominali! – piekli się Turbański. - Skoro ekspertyzy diametralnie się różnią, błąd leży po stronie Nikona. Przecież nie mogłem urwać dźwigni. Zresztą wcześniej nie było o tym mowy. Mieszkaniec Krotoszyna zasięgnął opinii znajomego fachowca. - Ta część aparatu powinna funkcjonować należycie przy wykonywaniu nawet 150 tys. zdjęć. Tymczasem aparat zepsuł się po zrobieniu 500 fotek – kontynuuje.
Krótko po otrzymaniu pierwszej odpowiedzi pan Rafał udał się do ubezpieczyciela. - W kontekście słów kobiety z Media Expert byłem przekonany, iż niezależnie od przyczyn defektu, będę mógł ubiegać się o odszkodowanie – opisuje. Z Hestii spłynął jednak również negatywny odzew. Oto fragment pisemnej argumentacji: Brak podstaw do wypłaty odszkodowania. Z opisu wynika, iż nie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Przedmiotowe uszkodzenie nie jest objęte ochroną ubezpieczeniową.
Od roku czeka na odpowiedź
Trudno dziwić się frustracji Turbańskiego. - Jedni i drudzy wypięli na mnie tyłek, a pani z Media Expert mnie okłamała – mówi. - Żałuję, że po czasie dowiedziałem się, iż zamiast składania reklamacji mogłem wysłać pismo o wymianę sprzętu, opierając się na niezgodnym z umową towarze i ukrytej wadzie sprzętu. W lutym ubiegłego roku Turbański wysłał wypowiedzenie (za powód podał dwie różniące się ekspertyzy – przyp. red.) umowy do ubezpieczyciela. W ciągu 12 miesięcy nie doczekał się odpowiedzi. - Po jakimś czasie zadzwoniłem do Hestii. Powiedziano mi, że nie otrzymali żadnych papierów. To śmiech na sali – burzy się krotoszynianin, który kolejne kroki skierował w stronę poczty. - Pismo z tej instytucji zapewnia mnie, iż wysłane wypowiedzenie zostało odebrane przez pracownicę Hestii – stwierdza.
Turbański jest przekonany, że przedstawiciele ubezpieczyciela grali na zwłokę. - Myśleli, że z czasem zapomnę o sprawie. A ja tego tak nie zostawię – zapowiada. Rozgoryczony klient wrócił do tematu na początku bieżącego roku, raz jeszcze wysyłając dokumentację. - Tym razem uczyniłem to drogą elektroniczną i posiadam potwierdzenie odbioru wiadomości. Do dnia dzisiejszego nikt jednak nie raczył mi odpisać – przyznaje.
Uważajcie, co podpisujecie!
Turbański chce, by jego przykład stał się przestrogą dla innych ludzi, którzy zamierzają korzystać z usług wspomnianych firm. - Słyszałem, że wiele osób ma podobne problemy. Ubezpieczenie absolutnie nie działa jak AC! Mam radę dla innych mieszkańców. Czytajcie, co podpisujecie! Oni celowo wprowadzają nas w błąd, byleby tylko pozyskać klienta! Chyba, że pracują u nich ludzie niekompetentni, którzy obiecują gruszki na wierzbie, a tymczasem nawet wierzby nie ma! - denerwuje się. Na koniec nasz rozmówca wspomina o jeszcze jednej ciekawej kwestii. - Dotąd wszystkie kredyty, dom czy samochody miałem ubezpieczone w Hestii, której rokrocznie zostawiałem spore pieniądze. Do tej pory była to dla mnie wiarygodna firma, ale wszystko zmieniło się o 180 stopni – kończy.
Magdalena Michalska, kierownik marketingu Nikon Polska
Zapis odnoszący do się usterki, który pojawia się w obu wspomnianych ekspertyzach, dotyczy tego samego elementu, przy czym jako dźwignia sub-lustra uszkodzony element jest wskazany bardziej szczegółowo. Nie jest więc prawdą, że ekspertyzy się różnią – obie opisują bowiem uszkodzony zespół lustra. Przyczyną wspomnianej usterki jest uszkodzenie mechaniczne, wypadek. Aparat nie posiada więc wady fabrycznej i nie podlega wymianie.
Arkadiusz Bruliński, specjalista ds. mediów Grupa Ergo Hestia
Chętnie wyjaśnimy ten przypadek, jednak musimy poznać numer polisy lub numer szkody, co pozwoli na identyfikację sprawy i konkretną odpowiedź. Obecnie system nie odnajduje ubezpieczającego o danych Rafał Turbański.
DANIEL BORSKI