Z Wojciechem Szuniewiczem, dyrektorem Krotoszyńskiego Ośrodka Kultury, rozmawiali Andrzej Kamiński i Łukasz Cichy.
Za nami dwa z sześciu zaplanowanych koncertów (rozmowa przeprowadzona była przed 18 lipca – przyp. red.) z cyklu “Więc Wiec!”. Jak Pan teraz, a więc niemal na półmetku całego przedsięwzięcia, ocenia “muzyczne wiecowanie w Krotoszynie”?
- Niemal na półmetku jeszcze nie, bo dopiero jestem przed trzecim. Wszelkie działania w kulturze to proces, długi proces i na efekty trzeba naprawdę długo czekać. Duuuużo jeszcze pracy przed nami…
Krążą różne opinie na temat cyklu tych koncertów. Jest wiele pozytywnych komentarzy, ale nie brakuje też krytyki. Niektórzy zarzucają, że jest to impreza dla emerytów…, że ze strony KOK-u brakuje propozycji dla młodych… Jak Pan odniesie się do takich stwierdzeń?
- „Więc Wiec!” to narzędzie do dokonania niezbędnej zmiany i postawienia czegoś na nogi, co do tej pory stało na głowie. Propozycja artystyczna jest dokładnie dla wszystkich, dla młodych też. Do stwierdzeń, że ze strony KOK-u brakuje propozycji dla młodych nie odniosę się, bo to populistyczne biadolenie. Gdzie ci młodzi są, gdy w KOK-u są naprawdę genialne koncerty, dedykowane właśnie dla młodych…? Ale ci młodzi są wypadkową ogromnych zaniedbań od 25 lat, kiedy to kraj postawił przede wszystkim na rozwój ekonomiczny, zapominając o skutecznych politykach kulturalnych. Uczestnictwo w kulturze w całym kraju jest katastrofalne – Krotoszyn w nim leży. Wszystko przed nami. I co ważne – ci młodzi nie są winni, że “skomercjalizowało ich na maksa”. Ale będzie dobrze, wszystko wymaga czasu.
Jak wiemy, KOK zrezygnował z Dni Krotoszyna. Z jakimi reakcjami odnośnie tej kwestii spotyka się Pan osobiście? Czy podtrzymuje Pan opinię, że to słuszna decyzja?
- Z organizacji Dni Krotoszyna zrezygnował nie tylko KOK, ale była to również decyzja samorządu. Chcemy ustawić w Krotoszynie bardzo poważną tamę przeciw wylewaniu mnóstwa pieniędzy na to ogólnopolskie zjawisko. Rok temu odbyły się u nas uroczyście ostatnie takie Dni i od tamtego czasu chcemy promować wydarzenia związane z kulturą, bo tak właśnie powinny być angażowane publiczne pieniądze – jak się okazuje, wymagają od nas tego najwyższe ustawy, w których nic nie ma o komercji i rozrywce. Jeśli rozrywka i wydarzenia komercyjne – to z prywatnych pieniędzy wielbicieli komercji – i to KOK wyprodukuje. Już w końcu października nasza nowiutka hala sportowo-widowiskowa będzie miejscem koncertów i występów gwiazd estrady, kabaretu i wszystkiego tego, co pragną przysłowiowi Kowalski z Nowakiem. W okresie jesienno-zimowym tzw, gwiazdy są o połowę tańsze, gotowe do negocjacji, potulne… Czemu? Bo skończyły się żniwa z dniami miast, gigantycznymi gażami i powszechną darmochą.
Na koncerty z cyklu “Więc Wiec!” zaproszeni są artyści z górnej półki, może nie zawsze z najwyższej, ale na pewno niebanalni, niekomercyjni, nietuzinkowi. Czy Krotoszyn jest gotowy na takich właśnie artystów?
- Krotoszynianie zasługują na kulturę i sztukę z najwyższej półki. Nie możemy się sami wykluczać i zakładać, że w miasteczku średniej wielkości to tylko komercha i często tandeta! Prowincja to współcześnie nie pojęcie miejsca, ale mentalności! A na pytanie, czy Krotoszyn jest gotowy do odbioru właśnie takich artystów, sami sobie odpowiedzcie. Są tacy, którzy byli, są i będą gotowi, ale są też tacy – i to ci najważniejsi dla nas – którzy potraktują siebie serio i zaczną próbować wchodzić w genialny świat kultury i sztuki. No i odczarujmy przesąd, że ta kultura i sztuka jest taka trudna w odbiorze! To nieprawda! To najpiękniejsza przygoda, która może się trafić każdemu z nas!!!
Na pierwszych dwóch koncertach widzowie, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycili swoją liczbą. Właściwie jedynie Ania Jopek przyciągnęła komplet publiczności. Dla przykładu – panowie z Affabre Concinui czy Shata Qs występowali, mając przed sobą mnóstwo pustych krzesełek. Jak Pan skomentuje taką sytuację?
- Co do przykładu: Affabre Concinui czy Shata Qs grali jeszcze w potwornym żarze lejącym się z nieba, stąd nasłonecznione miejsca siedzące nie były sympatyczne… Ale ważne jest to, że pod parasolami były szczelnie zajęte wszystkie miejsca, tam też docierała muzyka i obraz z telebimu. Często przy pokonaniu nieuzasadnionych uprzedzeń do pokonania jest najdłuższa droga, choć na naszym rynku to parę kroków.
Powoli, powoli… Jak wspomniałem wcześniej, jesteśmy w trakcie dziania się zmiany. Dajmy sobie czas i bez paniki! Jeszcze raz powtarzam – na efekty takich zmian trzeba często długo poczekać, ale warto, bo zmiana jest niezbędna!!! I to dla dobra nas wszystkich.
Czy mógłby Pan zdradzić, z jakimi jeszcze muzykami – prócz tych, których udało się ściągnąć do Krotoszyna – prowadzone były rozmowy odnośnie występów na imprezie “Więc Wiec!”?
- A jakie są Wasze propozycje…?
Znalazłoby się paru interesujących i klasowych wykonawców – Leszek Możdżer, Tomasz Stańko, Robert Kubiszyn, Riverside, Closterkeller, Aga Zaryan, Dorota Miśkiewicz, Natalia Przybysz, Mela Koteluk, Marika… A zatem czy w przyszłym roku KOK zorganizuje drugą edycję “Więc Wiecu!”? Jeśli tak, to jakich artystów chciałby Pan zaprosić?
- Oczywiście!!! Póki mamy taki piękny rynek, dziać się tam będzie kultura i właśnie tam będziemy się spotykać w coraz szerszym i dobrym towarzystwie. A zapraszani będą artyści…NAJLEPSI!
Hmmm, to my poprosimy na przykład o zespół Marillion… albo Pata Metheny’ego… Proszę na koniec powiedzieć, jak ocenia Pan przebieg głównych obchodów z okazji 600-lecia lokacji naszego miasta. Czy uważa Pan, że impreza spełniła oczekiwani mieszkańców?
- Wiem, że są różne opinie na temat głównego koncertu. Ale jednego jestem pewien: był to majstersztyk, jeśli chodzi o promocję 600-lecia Krotoszyna w mediach publicznych i to w tzw. preampie, czyli w bardzo dobrym czasie antenowym, kiedy już jest włączony telewizor w oczekiwaniu na np. ulubiony serial. Do tego trzy mini-reportaże o Krotoszynie, zapowiadające wieczorny koncert. Powtórki w innych programach – super. A było to znakomite wykorzystanie niepowtarzalnej osoby pochodzącej z Krotoszyna, Renia Trawińskiego, który jest jednym z najskuteczniejszych producentów telewizyjnych w kraju. Gdyby nie wykorzystanie lokalnego patriotyzmu Renia i jego wyjątkowych zdolności pogodzenia interesów TVP z interesami promocyjnymi Krotoszyna, to Krotoszyn musiałby zapłacić wielokrotnie więcej za swoją tak znaczącą obecność na antenie TVP2. A Żakinada była super i genialnie wpisywała się w hasło naszej marki “Współdziałamy”. To hasło jest wyzwaniem dla nas wszystkich, choćby dlatego, że jeszcze musimy nauczyć się nowego, skutecznego języka komunikacji. Ale tu też jesteśmy w tzw. procesie i uczymy się siebie nawzajem.
I na koniec – wczoraj napisałem na swoim profilu FB: “Jak to się robi, najlepiej jak tylko można… żeby powiedzieć większości, że to nie tak, że to jest źle, że szkodzą sobie…? Że ktoś im zrobił wodę z mózgu, pozbawił wrażliwości, którą przecież mają… Że zasługują na więcej!” Jako człowiek kultury mam obowiązek odpowiadania sobie ustawicznie na to pytanie, przekuwając odpowiedzi na kolejne, konkretne działania.