Przed kilkoma dniami w Sądzie Rejonowym w Krotoszynie odbyło się spotkanie dziennikarzy z detektywem Krzysztofem Rutkowskim oraz Anną Pogorzelską, która walczy o odebranie córki byłemu partnerowi. Ten, pomimo postanowienia sądowego, nie chce oddać dziecka.
- Były partner pani Anny nie umożliwia dziecku żadnej komunikacji – mówił Krzysztof Rutkowski. - Dla nas ta sytuacja jest o tyle dziwna i niezrozumiała, że jest postanowienie Sądu Rodzinnego o przymusowym odebraniu dziecka. Dla mnie słowo „przymusowe” znaczy jedno. Jeśli jest przymusowe doprowadzenie osoby do sądu, to policjant przyjeżdża na miejsce, zabiera świadka czy podejrzanego i dostarcza do sądu. Tutaj nie jest respektowane postanowienie Sądu Rodzinnego – oświadczył właściciel Biura Detektywistycznego.
Od prawie dwóch lat Anna Pogorzelska nie widziała swojej córki. 4-letnia Sara ma także o rok młodszego brata. – Zastanówmy się nad jednym – jaki jest w ogóle sens postanowień wydawanych przez sądy rodzinne, skoro nikt tego nie respektuje? – pytał retorycznie Rutkowski. - Wszyscy politycy, nowy prezydent głoszą hasła, że Polska jest krajem sprawiedliwym i praworządnym. Gdzie jest ta praworządność, skoro mając postanowienie sądu, matka nie jest w stanie nawet zobaczyć dziecka? Jako biuro detektywistyczne mamy odpowiednie środki, żeby tę dziewczynkę przejąć. Pan P. musi zdawać sobie z tego sprawę, bo ukrywa się jak szczur i chowa dziecko przed ludźmi, przed rówieśnikami, izoluje od normalnego życia. To jest jakaś abstrakcja – dodał detektyw.
Pytany przez dziennikarzy, jakich metod użyje, by przejąć dziecko, odparł, że nie będzie tego zdradzał panu P., żeby go nie ostrzec. Zdaniem Rutkowskiego jedynym towarzystwem dla dziewczynki, poza ojcem, jest jej przyrodni, dwudziestokilkuletni, niepełnosprawny brat. – Kto chciałby mieć takie dzieciństwo..? Stosunek do życia każdego człowieka jest ukształtowany poprzez to, jak jest wychowywany. Odcięcie całkowicie od matki jest zupełnie niezrozumiałe. Pan P. wykorzystuje osoby trzecie, żeby kontaktowały się ze mną – poinformował Rutkowski. - On się wyprowadził. Mieszkał w Opolu, nie powiadomił nikogo. Twierdził, że remontuje mieszkanie, a tak naprawdę sprzedał je i wyprowadził się do Starej Obry – mówiła Anna Pogorzelska, dodając, że nawet nie ma okazji widywać córeczki. - Były partner pani Anny pokazuje dziecko od czasu do czasu przez okno – stwierdził Rutkowski. – Ja bardzo wierzę, że odzyskam moją córeczkę – przyznała wzruszona matka dziewczynki.
Przed spotkaniem z dziennikarzami Rutkowski uzyskał informację od pełnomocnika ojca dziewczynki, że nie będzie go na rozprawie. Sprawa sądowa została odroczona, gdyż ojciec dziecka nie stawił się ze względu na zwolnienie lekarskie.
ŁUKASZ CICHY