Kobyliński Piast doznał sromotnej klęski przed własną widownią. Cuiavia Inowrocław zdobyła aż pięć goli! Sytuacja w tabeli zrobiła się dramatyczna.
Tradycyjnie już trener kobylinian Marcin Kałuża miał przed meczem spory problem ze sformowaniem wyjściowej jedenastki. - Frekwencja na treningach jest żałosna. Mam do dyspozycji 7-8 ludzi. Nie mogę przeprowadzać nawet niezbędnych gierek taktycznych – oznajmił szkoleniowiec.
W klubie atmosfera gęstnieje z każdym meczem, a nie tylko słaba liczebność na zajęciach spędza sen z powiek trenerowi i kibicom. Komunikat ze strony prezesa Jana Lisieckiego, który zapowiedział swoje odejście po sezonie, wyraźnie podłamał zespół. Jeśli do tego doda się brak zaangażowania niektórych graczy oraz fakt, iż nawet zajęcie jedenastej lokaty może nie uchronić zespołu przed degradacją, daje to obraz nędzy i rozpaczy.
I rzeczywiście – minorowe nastroje i niepewna przyszłość były widoczne na murawie. Przyjezdni objęli prowadzenie w pierwszym kwadransie, a Dominika Sadowskiego pokonał Adrian Raszka. Piastunki zareagowały na ten cios pozytywnie. Po dalekim crossie w wykonaniu Konrada Ruska piłkę opanował Klaudiusz Kaźmierczak. Napastnik wymanewrował obrońcę i mierzonym strzałem skierował piłkę do siatki. Cuiavia jednak nie zadowoliła się remisem i od 37. min. ponownie miała w zapasie gola. Na listę strzelców wpisał się Michał Skonieczny, który w drugiej odsłonie jeszcze dwukrotnie dał się we znaki „Sadolowi”. Zwłaszcza trafienie na 1:3 było przedniej marki. Snajper z Inowrocławia wykonał kapitalną przewrotkę i golkiper Piasta musiał skapitulować. Skonieczny ustrzelił hat trick w 72. min. gry. Kobylinian dobił strzał Borysa Modrackiego w pierwszej minucie doliczonego czasu gry.
M. Kałuża był wściekły. - Jeszcze nigdy nie przegrałem w roli gospodarza w takim rozmiarze – denerwował się trener Piasta. - Z uwagi na niepewną przyszłość klubu drużyna jest w dołku. Pobudzić zespół będzie niezwykle trudno. Z tygodnia na tydzień dysponuję coraz węższą kadrą. Ostatnio wypadł Michał Rejek i do gry nadaje się raptem 14 zawodników. Trudno mówić o jakimkolwiek zaangażowaniu, skoro na treningach zjawia się garstka graczy. Tylko nieliczni pokazują charakter. Gdyby każdy notował taką obniżkę formy jak Krzysiek Kendzia, byłbym szczęśliwy. To przykre, że nasz kapitan – mimo upływającego czasu – wciąż należy do kluczowych piłkarzy. Po świetnej jesieni mówiłem, że aby spać spokojnie, trzeba zdobyć 40 punktów. Z zespołu odeszło kilka ważnych ogniw (K. Matuszak, R. Norkiewicz oraz dwóch młodzieżowców D. Błaszczyk i S. Wosiek – przyp. red.), co musiało się odbić na zdobyczy punktowej. Jeśli zawodnicy pokażą w ostatnich pojedynkach honor i ambicję, to utrzymamy zespół w lidze.
Ale o utrzymanie i tak będzie ciężko. Jeśli z pierwszej ligi spadnie Olimpia Grudziądz, a z drugiej Calisia Kalisz czy Nielba Wągrowiec, może okazać się, że nawet jedenasta pozycja na mecie sezonu przesądzi o degradacji. Obecnie Piastunki plasują się miejsce niżej, tracąc do dziesiątej Unii Janikowo dwa punkty. Pewne jest, że za tydzień konto kobylinian wzrośnie o trzy oczka, bowiem w kolejnej serii gier Piast miał mierzyć się z Chemikiem Bydgoszcz, który wycofał się z rozgrywek.
Piast – Cuiavia 1:5 (1:2)
Bramki: 0:1 – Adrian Raszka (12′), 1:1 – Klaudiusz Kaźmierczak (18′), 1:2 – Michał Skonieczny (37′), 1:3 – Michał Skonieczny (62′), 1:4 – Michał Skonieczny (72′), 1:5 – Borys Modracki (90+1′)
Piast Sadowski – Czwojdrak, Biernat, Kaczmarek, Pospiech – Kendzia, Rusek – Borowczyk, Sobczak, M. Kurzawa – Kaźmierczak
DANIEL BORSKI