Z Leszkiem Krutinem, trenerem Astry Krotoszyn, rozmawiał Grzegorz Nowak.
Ósme miejsce w tabeli i strata 19 punktów do pierwszego w tabeli LKS-u Gołuchów – z pewnością nie taki był plan Astry na miniony sezon ligowy. Jak ocenia Pan te rozgrywki?
- Zespół z Gołuchowa przy takiej kadrze musiał wygrać ligę. Odskoczył zdecydowanie punktowo od wszystkich drużyn, nie tylko od Astry. Jeżeli chodzi o ocenę tego sezonu, z naszej perspektywy trzeba sobie powiedzieć uczciwie dwie rzeczy. Po pierwsze – słabsza jesień, po drugie – bardzo dobra runda wiosenna, co napawa optymizmem przed następnym sezonem. Na jesień zespół był w fazie budowy i oczywiste było, że wszyscy, zarówno zawodnicy, jak i sztab, potrzebują czasu. Wiosna, po sumiennie wykonanej pracy w okresie przygotowawczym, zdecydowanie należała już do nas, co pokazuje tabela tylko tej rundy.
Astra w starciach z zespołami z czołówki grała zdecydowanie lepiej niż z ekipami z dołu tabeli. To strata punktów z tymi zespołami przyczyniła się do niskiego miejsca w klasyfikacji końcowej. W czym upatrywałby Pan powodów takiego stanu rzeczy?
– Nie do końca zgodziłbym się z tym stwierdzeniem, aczkolwiek jest w tym trochę prawdy, że z zespołami z góry tabeli gra się nam lepiej. Wynika to z oczywistych względów – czołowe drużyny chcą grać w piłkę, stawiają na ofensywną grę. Nie ustawiają się nisko, czekając całe 90 minut na stworzenie jednej, dwóch sytuacji po szybkim ataku, jak robią to zespoły z dolnych rejonów tabeli. Przy otwartej grze z obu stron zdecydowanie lepiej nam się funkcjonuje. Myślę, że także kibicom lepiej się ogląda spotkanie, w którym oba zespoły próbują grać kreatywnie. Niemniej jednak uważam, że każdy punkt jest tak samo ważny i nie ma znaczenia, z kim przychodzi grać. Punkty trzeba wywalczyć sobie na boisku.
Wyjściowa jedenastka Astry to skład, który spokojnie utrzymałby się w rozgrywkach IV ligi. Czego zatem zabrakło, że Astra nie zajęła lepszej pozycji w ligowej stawce?
– Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, aczkolwiek personalnie na pewno zespół jest bardzo mocny. Zabrakło przede wszystkim czasu, bo przecież z każdym kolejnym meczem było coraz lepiej. Dlatego myślę, że czas jest tu kluczowym aspektem. Nasza drużyna z tygodnia na tydzień rosła w siłę, co pokazała wiosenna seria ośmiu meczów bez porażki, w tym siedmiu wygranych z rzędu. Widać było po chłopakach, że uwierzyli w swoje możliwości, zostawili kawał zdrowia i serca na boisku, co przełożyło się na atmosferę w zespole i wyniki na wiosnę. Jednak tabela całego sezonu pokazała, że matematyki nie da się oszukać i trzeba grać dwie rundy na podobnym poziomie, aby liczyć się w końcowym rozrachunku. Nam się to nie udało, dlatego jesteśmy w tym miejscu.
Jakie elementy w grze Astry wskazałby Pan jako pozytywne, analizując poprzedni sezon?
– Zdecydowanie poprawiliśmy grę w ofensywie, w ataku pozycyjnym. Zespół stwarzał sobie wiele sytuacji do zdobycia bramki. Cieszy też gra defensywna chłopaków na wiosnę, kiedy to straciliśmy zdecydowanie mniej goli niż jesienią. Indywidualną rzeczą na plus jest wywalczenie tytułu króla strzelców przez Mikołaja Marciniaka. Cały zespół na to zapracował. Należy również podkreślić, iż wiele minut spędzili łącznie na boisku nasi młodzieżowcy. Uważam, że naszym kibicom mnóstwo radości sprawił wiosenny mecz derbowy z Piastem Kobylin. Było to świetne widowisko, pełne dramaturgi. Graliśmy ostatnie 20 minut w dziesiątkę po czerwonej kartce, a mimo to strzeliliśmy zwycięskiego gola na 2:1 w 94. minucie. Kosztowało nas to sporo nerwów, ale myślę, że takich spotkań, a szczególnie derbowych, nie zapomina się nigdy.
Przed nami kolejny sezon ligowy. Na jakich pozycjach zespół potrzebowałby wzmocnień? Jak wygląda kwestia młodzieżowców w zbliżających się rozgrywkach?
- Nie potrzebujemy wielu wzmocnień, zespół dobrze funkcjonuje, panuje dobra atmosfera, nie chcemy tego popsuć, a duża liczba nowych graczy nie wpłynęłaby na to najlepiej. Myślę, że z zarządem na spokojnie porozmawiamy na temat nowego sezonu. Chciałbym dobrać jednego, dwóch zawodników, którzy będą chcieli do nas dołączyć, najlepiej z naszego rejonu. Co do młodzieżowców, to myślę, że mamy kilku obiecujących chłopaków, którzy są gotowi do gry w pierwszym składzie.
W przyszłym sezonie w rozgrywkach piłkarskich Wielkopolski dojdzie do sporej rewolucji. Jak ocenia Pan pomysł połączenia dwóch czwartych lig oraz wprowadzenia ligi okręgowej i klasy okręgowej?
– Wielu osobom to się nie podoba, ale ja jestem zdecydowanie na tak. Jeśli chodzi o reformę, to IV liga będzie mocniejsza i ciekawsza. Zostaną w niej zespoły, które rzeczywiście – i organizacyjnie, i sportowo – zasługują na tę klasę rozgrywkową. Wprowadzenie ligi okręgowej i klasy okręgowej także przyniesie wiele zmian, ciekawszych wyjazdów, meczów. Czas pokaże, jak będzie. Uważam, że trzeba się rozwijać i nie można stać w miejscu i zamykać się na nowe rzeczy, dlatego podpisuję się pod reformą.