Do naszej redakcji dotarła informacja o perypetiach jednego z mieszkańców miejscowości Chachalnia, przeciwko któremu do 10 listopada tego roku toczyło się postępowanie sądowe. Początkowo prokuratura postawiła mu zarzut kradzieży drewna z rzekomo nielegalnej wycinki drzew w rowie przy drodze powiatowej 5165P, na granicy dwóch działek na osiedlu Zacisze. Mężczyzna uważa, że zarzut jest bezpodstawny, ponieważ – jak twierdzi – dostał zgodę od właściciela drogi, czyli Powiatowego Zarządu Dróg. Poza tym on „fizycznie” tych drzew nie wyciął. 10 listopada Sąd Rejonowy w Krotoszynie ogłosił wyrok w tej sprawie, bezwarunkowo umarzając postępowanie.
Cała historia zaczęła się w maju 2010 roku, kiedy pan Paweł (imię zmienione na prośbę naszego rozmówcy – przyp. red.) z miejscowości Chachalnia wystosował wniosek do Powiatowego Zarządu Dróg. – …o zgodę na wycinkę i uporządkowanie rowów z traw, drzew, krzewów i samosiejek znajdujących się w okolicy wyjazdu na drogę publiczną. Prośbę motywuję słabą widocznością zagrażającą ruchu drogowemu – czytamy we wniosku mieszkańca Chachalni. – Uważałem, że dla bezpieczeństwa mieszkańców trzeba poprawić widoczność w tym miejscu, żeby nie doszło do wypadku – tłumaczy pan Paweł.
Mężczyzna otrzymał odpowiedź pisemną od dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg, Krzysztofa Jelinowskiego, w której ów wyraża zgodę na „uporządkowanie rowów przy działkach 248/29 i 248/30 w miejscowości Chachalnia”. – Prace należy wykonać we własnym zakresie i na własny koszt. Roboty mają być rozpoczęte po uprzednim oznakowaniu i zabezpieczeniu robót – czytamy w odpowiedzi z PZD.
Zapytaliśmy K. Jelinowskiego o charakter tego pisma, które – jak się okazuje – można było potraktować jako zgodę na wycinkę. – Nie jest prawdą, że udzieliłem takiej odpowiedzi. Każdy kompletny wniosek na wycinkę drzew jest przekazywany zgodnie z kompetencją do właściwego urzędu gminy. Po uzyskaniu zgody Powiatowy Zarząd Dróg może dokonać wycinki przedmiotowego drzewa – oznajmia dyrektor PZD.
Pan Paweł uznał pisemną odpowiedź K. Jelinowskiego za realną zgodę na wycinkę drzew. – Uważałem jednak, że Powiatowy Zarząd Dróg powinien się tą sprawą zająć osobiście. Zajęty byłem wtedy budową domu, więc odłożyłem to na inny termin – wyjaśnia mieszkaniec Chachalni. Pismo, które sporządził dyrektor PZD, nie zawiera żadnego nagłówka, który mógłby świadczyć o tym, że jest to decyzja administracyjna. Nie podaje też żadnej podstawy prawnej.
W kwietniu 2015 roku po drugiej stronie od wspomnianego rowu wykonywane były prace w pobliskim lesie – na zlecenie krotoszyńskiego nadleśnictwa. Sąsiad pana Pawła przyznaje, że poprosił ludzi tam pracujących, żeby przy okazji wycięli drzewa i krzewy w rowie przy wyjeździe z osiedla Zacisze, pokazując im pismo od PZD, które otrzymał pan Paweł, a które pozwalało na wycinkę w przydrożnym rowie.
Fakt wycinki drzew dotarł do PZD za sprawą zawiadomienia mieszkańca Chachalni. Twierdzi on, że drzewa – które, jak przyznaje, sadził wraz z żoną – częściowo rosły na jego posesji, a częściowo w pasie drogi powiatowej. Dyrektor PZD zeznał na rozprawie sądowej, która odbyła się 19 września, iż po dokonaniu lustracji terenowej 18 maja 2015, dotyczącej nielegalnej, jego zdaniem, wycinki drzew, wysłał – mimo że wcześniej wydał coś w rodzaju zgody – notatkę do urzędu w Zdunach oraz powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie, która wszczęła postępowanie wyjaśniające. Jak odpowiedział nam dyrektor PZD, nie została wskazana konkretna osoba, która miała się dopuścić czynu.
Kolejnym etapem sprawy było postawienie zarzutów przez prokuraturę panu Pawłowi w kwestii zlecenia nielegalnej wycinki drzew we wspomnianym rowie. Szacunkowa cena wyciętych drzew to ok. 600 zł. Mieszkaniec Chachalni uważa postawienie mu zarzutów za niezrozumiałe, ponieważ… on osobiście tej wycinki nie dokonał.
- Ważną kwestią jest to, że zostałem wprowadzony w błąd przez Powiatowy Zarząd Dróg, ponieważ uznałem, że odpowiedź pana Jelinowskiego posiada wszelkie podstawy prawne, że wszystkie potrzebne procedury zostały zachowane. Ale zapytany na rozprawie, czy wszelkie procedury poprzedzające dokonanie wycinki drzew zostały wszczęte, pan Jelinowski odpowiedział, że nie pamięta – opowiada pan Paweł. Jednocześnie przypomina, iż 22 lipca 2015 zwrócił się z wnioskiem do PZD o ponowne zajęcie się sprawą zarośniętego rowu przy drodze powiatowej.
- W nawiązaniu do pana pisma z dnia 22 lipca bieżącego roku w sprawie uporządkowania poboczy w miejscowości Chachalnia uprzejmie informuję, że ponowne prace w tym zakresie zostaną wykonane na przełomie sierpnia i września. Zakres robót obejmie wykaszanie poboczy oraz wycinkę krzewów, w sprawie których tutejsza jednostka wystąpi do Urzędu Miejskiego w Zdunach z wnioskiem o wydanie stosownego zezwolenia – taką odpowiedź otrzymał mieszkaniec Chachalni.
Sprawa sądowa toczyła się przez ponad pół roku aż do 10 listopada. Przed sądem zarówno sąsiedzi pana Pawła, jak i osoby, które dokonały wycinki drzew, potwierdziły wersję oskarżonego – że on tego nie zrobił ani nikomu nie zlecił, a wysyłając pismo do Powiatowego Zarządu Dróg, działał w imię bezpieczeństwa i dobra publicznego. – Zostałem poproszony, żeby wraz z towarzyszącym mi kolegą dokonać wycinki drzew przy przydrożnym rowie. Za wykonaną pracę miałem wziąć drewno. W tej sprawie nie kontaktowałem się z oskarżonym, tylko wszystko było uzgadniane z jego sąsiadem, który pokazał pismo ze zgodą na wycinkę – podkreślił mężczyzna, który dokonał wycinki w Chachalni.
Pani Prokurator w mowie końcowej podkreśliła, że w całej sprawie było duże zamieszanie. – Pragnę zauważyć, że oskarżony złożył w postępowaniu przygotowawczym wyjaśnienia, które teraz są kwestionowane – mówiła. - To oskarżony wskazał, że wyjazd z tego osiedla utrudniają rosnące drzewa i krzewy, w związku z tym to on w połowie 2010 roku wystąpił z wnioskiem do PZD o uporządkowanie rowu. Oczywiście jest w tej sprawie duże zamieszanie. Osoba oskarżona była zainteresowana tą sprawą, ale ktoś inny zlecał wykonanie tej wycinki. Uważam, że do całej sytuacji przyczynił się również Powiatowy Zarząd Dróg, który nie panuje nad wyglądem naszych dróg i poboczy. Szczerze mówiąc, rozumiem działania oskarżonego. Nie było w tym złej woli. Nic tam umyślnie nie niszczył. Miał obowiązek złożyć wniosek o pozwolenie do urzędu. Mimo tego, że oskarżony się nie przyznaje, to on doprowadził do tej sytuacji, był tą sprawą zainteresowany. Podtrzymuję wniosek o warunkowe umorzenie postępowania wobec podejrzanego, ale że zaistniały szkody, które trzeba naprawić, wnioskuję o zobowiązanie do zapłacenia 575 zł za poniesione koszty - oznajmiła prokurator.
Z kolei adwokat wniósł o uniewinnienie ze wszystkich zarzutów. – Nie powinien być sądzony i oskarżany w tej sprawie – mówił obrońca. Mecenas podkreślił, że sprawa powinna się skończyć umorzeniem już w postępowaniu przygotowawczym w prokuraturze. Przywołał jako przykład sprawę nielegalnej wycinki podobnej ilości drzew w Benicach – bez pozwolenia, kilka miesięcy temu, kiedy to prokuratura umorzyła postępowanie, nie dopatrując się znamion przestępstwa. Dodał, iż oskarżony działał w imię dobra publicznego i zachowania bezpieczeństwa drogowego dla mieszkańców. W tym miejscu warto by się zastanowić, dlaczego bardzo podobne przypadki w dwóch różnych miejscowościach zostały diametralnie inaczej potraktowane przez prokuraturę.
Obrońca wskazał również niewłaściwe postępowanie instytucji, która wydała błędną decyzje administracyjną. – Powiatowy Zarząd Dróg powinien się zwrócić najpierw do gminy Zduny, która wyraża zgodę – wyjaśniał. - Oskarżony jest prostym człowiekiem i nie jest specjalistą od procedur administracyjnych. Dostał zgodę od dyrektora PZD. Pan Jelinowski nie potrafił konkretnie wyjaśnić, czy wszystkie procedury zostały zachowane.
10 listopada Sąd Rejonowy w Krotoszynie bezwarunkowo umorzył postępowanie wobec mieszkańca Chachalni i wszystkie poniesione koszty postępowania oraz szkody zostaną pokryte przez Skarb Państwa. Sąd uznał niską szkodliwość społeczną całej sprawy. Mężczyzna nie krył zadowolenia z powodu zakończenia sądowej batalii. - Cieszę się, że sprawa została umorzona – powiedział pan Paweł, dodając z żalem, że nie zapadł wyrok go uniewinniający.
Niestety, w świetle prawa taki wyrok oznacza, że pan Paweł jest nadal winny, inaczej mówiąc – nie został oczyszczony z zarzutów. Sąd jedynie umorzył postępowanie wobec niego ze względu na małą szkodliwość czynu, którego rzekomo on się dopuścił.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI