W piątek, 30 czerwca, w Sądzie Rejonowym w Krotoszynie odbyła się kolejna rozprawa przeciwko 55-letniej ordynator Oddziału Rehabilitacyjnego z Pododdziałem Rehabilitacji Neurologicznej Szpitala w Krotoszynie, który mieści się w Koźminie Wielkopolskim. Iwona P. oskarżona jest o to, że przez ostatnie 6 lat znęcała się psychicznie nad podwładnymi jej pielęgniarkami. Za ten czyn, zgodnie z art. 207§1 Kodeksu karnego, grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Afera wybuchła pod koniec 2015 roku. Sprawę nagłośniła grupa 16 pielęgniarek, które twierdzą, że były przez swoją przełożoną ośmieszane i poniżane, co skutkowało niezdrową i napiętą atmosferą na oddziale. U niektórych z pokrzywdzonych stwierdzono pogorszenie stanu zdrowia, zwłaszcza psychicznego. Iwona P. została zwolniona z pracy przez dyrektora SP ZOZ, Krzysztofa Kurowskiego, w pierwszej połowie 2016 roku z przyczyny złej atmosfery, jaka zapanowała na oddziale w wyniku rzekomego mobbingu.
Na wcześniejszych rozprawach zeznawali m.in. starosta krotoszyński Stanisław Szczotka oraz były dyrektor SP ZOZ, Paweł Jakubek. W miniony piątek zeznawali głównie byli pacjenci ordynator, a także pielęgniarki, rehabilitanci i inni pracownicy, którzy pracowali na oddziale.
Jako pierwsza zeznania złożyła pani G., której ojciec był pacjentem na oddziale rehabilitacji w Koźminie Wlkp. przez miesiąc w drugiej połowie 2015 roku. Podczas swoich licznych wizyt kobieta zauważyła, że pielęgniarki w relacjach z oskarżoną były zawsze w stanie silnego stresu i zdenerwowania. – Nie wiem, jakie były przyczyny takiej sytuacji – mówiła. - Ale w całym okresie rehabilitacji mojego ojca pielęgniarki wkładały wielki wysiłek w swoje obowiązki. Kiedy odwiedzałam mojego ojca, czasami co drugi dzień nie dało się nie słyszeć podniesionego głosu, jakim pani Iwona P. mówiła do pielęgniarek. Zauważyłam u pielęgniarek przestraszenie. Jak przechodziłam, to zaraz czymś się zajmowały, żeby nie stać w miejscu. Gdy rozmawiałam z nimi, to ciągle pani ordynator miała jakieś pretensje w stosunku do nich. Były roztrzęsione i uważałam, że są nieludzko traktowane, skoro się tak zachowują.
Kobieta podkreśliła, że osobiście nie miała żadnych problemów w relacjach z oskarżoną i nie może mieć do niej pretensji w kwestii opieki nad swoim ojcem.
Następnym świadkiem był lekarz Jarosław Maleszka, który pracował przez 4 lata z oskarżoną na oddziale rehabilitacji. Pracę zakończył tam z końcem roku 2013. Świadek stwierdził, że oskarżona jest osobą bardzo wymagającą w stosunku do wszystkich pracowników.
Obrońca oskarżonej zadał pytanie, z jakim temperamentem zwracała się Iwona P. w celu zachowania dyscypliny na oddziale i krytykowania swoich podwładnych. W toku postępowania pojawiły się bowiem zarzuty rzekomego odnoszenia się do pielęgniarek w sposób wulgarny, jak na przykład „zje…ć je jak bure suki”. – W prywatnych rozmowach z panią Iwoną P., w jakich uczestniczyłem, pojawiały się tego typu wypowiedzi, ale nigdy nie słyszałem, żeby do jakiejś podwładnej w ten sposób się odezwała - oznajmił lekarz.
Powiedział również, że kiedy pracował na oddziale, nie zauważył żadnych patologicznych zachowań, jeśli chodzi o odnoszenie się do pracowników. Uznał, że od wszystkich pracowników powinno się wymagać profesjonalizmu, a wszelkie uchybienia należy wskazywać i poprawiać.
Kolejni świadkowe – starsza pacjentka i pracująca tam pielęgniarka – wyrażali się w podobnym tonie. W zeznaniach pielęgniarki pojawiły się informacje, że utrzymuje ona także prywatne stosunki z oskarżoną. Stwierdziła, że nie zauważyła, by ordynator traktowała w zły sposób pracowników.
Z kolei rehabilitantka pracująca na koźmińskim oddziale przyznała, że oskarżona upokarzała ją publicznie, rzucając niemiłe uwagi w kwestii jej wyglądu i ubioru. Z powodu nieobecności nie wszyscy świadkowie zostali przesłuchani podczas piątkowej rozprawy. Kolejne rozprawy sąd zaplanował na połowę lipca i początek września.
MICHAŁ KOBUSZYŃSKI