Z Maciejem Dolatą, trenerem Białego Orła Koźmin Wielkopolski, oraz Mateuszem Wroneckim, bramkarzem tej drużyny, rozmawiał Grzegorz Nowak.
Za nami półmetek sezonu ligowego 2016/2017 w grupie południowej wielkopolskiej IV ligi. Biały Orzeł Koźmin Wielkopolski plasuje się obecnie na dziesiątym miejscu z 19 punktami. Jak oceniacie rozgrywki?
Maciej Dolata – Na dzień dzisiejszy nasze miejsce nie jest adekwatne do tego, co mogliśmy ugrać. Wydaje mi się, że 27 punktów to optymalna liczba, jaką powinniśmy zdobyć. Mam tu na myśli nasze pojedynki z Kanią Gostyń, Victorią Ostrzeszów czy Obrą Kościan. Liga w tym roku jest bardzo wyrównana i nie ma jednego faworyta. Tym bardziej szkoda straconych punktów. Odczuwamy z tego powodu spory niedosyt.
Mateusz Wronecki – Na pewno ta runda nie była udana w naszym wykonaniu, straciliśmy dużo punktów w głupi sposób. Jeśli myślimy o lepszym wyniku na koniec sezonu, musimy solidnie przepracować zimę i zacząć regularnie wygrywać na wiosnę.
Dąbroczanka Pępowo wycofała się z rozgrywek. Wicher Dobra czy PKS Racot prezentują bardzo słaby poziom piłkarski. Czy możecie już powiedzieć, że utrzymanie w IV lidze będzie bardzo łatwym zadaniem?
MD – Jeżeli w okresie zimowym pozostanie trzon tego zespołu oraz team będzie uzupełniony o dwóch-trzech ofensywnych, doświadczonych zawodników oraz zdolną młodzież, to widzę w pozytywnym świetle moją ekipę. Na nasz wynik wpływ miała rezygnacja z gry Kamila Stefaniaka, Darka Małeckiego i Marka Wiły. Dodatkowo Jakub Namysłowski musiał mieć leczony operacyjnie kciuk. Myślę, że w defensywie nie wyglądało to źle, mimo traconych bramek. Gorzej w ofensywie, to w tej formacji musimy znaleźć piłkarza na miarę Stawińskiego czy Przybyszewskiego, jacy są w innych drużynach.
MW – Teoretycznie tak, ale w praktyce wygląda to inaczej. Tabela jest mocno spłaszczona, wystarczy nie wygrać dwóch-trzech spotkań i jest się blisko strefy spadkowej. Jednak te dwie drużyny wyróżniają się poziomem na tle reszty ligi.
Zdecydowanie największą bolączką w drużynie Białego Orła jest ławka rezerwowych, a właściwie jej brak. Czy taki stan rzeczy miał wpływ na wyniki zespołu, a co za tym idzie – na obecne miejsce w tabeli?
MD – Z pewnością brak zmian miał wpływ na nasze wyniki. Warto tutaj wspomnieć chociażby nasze pojedynki ze Słupcą czy Ostrzeszowem. Mieliśmy korzystne rezultaty, a w końcowych minutach traciliśmy bramki i cenne punkty. Kiedyś w okolicach 60-65 minuty wprowadzałem na boisko Marka Wiłę, który dobijał przeciwnika. Brał na siebie odpowiedzialność, strzelał gole, podobnie jak Darek Małecki. Cały czas mi szkoda, że nasi juniorzy tak mało nam pomagali w dograniu tej rundy. Wiem, że wśród tych młodych piłkarzy znajdzie się kilku mających potencjał i możliwości gry na poziomie IV ligi.
MW – W jakimś stopniu na pewno to miało wpływ, szczególnie pod koniec rundy. Zabrakło świeżej krwi w drugich połowach meczów, ale nie możemy wszystkiego zrzucać na krótką ławkę rezerwowych.
Jesienią straciliście 12 bramek w ostatnim kwadransie gry. Wynika to ze złego przygotowania motorycznego do rozgrywek czy może problem leży w psychice?
MD - W dużej mierze słabsze przygotowanie całego zespołu. Rozegraliśmy latem znaczną ilość sparingów, w których pokazywaliśmy dobry futbol, strzelając dużo bramek. Do szóstej kolejki trenowaliśmy trzy razy w tygodniu i wszystko wyglądało dobrze. Niestety, rezygnacje plus kontuzje spowodowały, że spotykaliśmy się jedynie dwukrotnie w tygodniu. Mieliśmy spory problem, by robić gry taktyczne na dużym boisku. Kiedy udało nam się ściągnąć w tygodniu LZS Cielcza na sparing, to nagle w weekend wygraliśmy z Polonią Leszno 3:1. Zrobiłem analizę naszej gry i zwłaszcza w drugiej części sezonu, po meczu z Kanią, traciliśmy zbyt wiele bramek. Za plus trzeba uznać to, że chcieliśmy grać w piłkę, co przejawiało się w kontrolowaniu wydarzeń na boisku.
MW –Moim zdaniem byliśmy dobrze przygotowani do sezonu, w niektórych momentach po prostu brakowało nam szczęścia.
Na zakończenie pytanie dotyczące prognoz na przyszłą rundę. Kto – Waszym zdaniem – zostanie mistrzem rozgrywek, jakie zespoły pożegnają się z ligą i na którym miejscu zmagania zakończy Biały Orzeł?
MD – Biały Orzeł skończy sezon wysoko. Chciałbym, aby to była pierwsza piątka ligi. W ostatnim czasie wiele osób pozytywnie zmotywowało mnie do pracy. Zrobię wszystko, aby Orły były jeszcze mocniejsze w przyszłym roku. Chcemy ponownie być wiodącą drużyną w lidze, z którą wszyscy będą się liczyć. Potrzeba nam charakteru, dyscypliny i jesteśmy w stanie powalczyć o dobre miejsce. Dla mnie najlepiej grającym ofensywnie zespołem jest Rawia Rawicz. Awans do obecnej trzeciej ligi wiąże się z bardzo dużymi środkami finansowymi, co widać po Jarocie Jarocin czy KKS-ie Kalisz. W związku z tym ekipa, która awansuje, musi funkcjonować jak w pełni profesjonalny team.
MW – Ligę wygra Ostrovia, do okręgówki spadną Wicher i PKS Racot. Białego Orła stać na zajęcie miejsca w pierwszej piątce, no i przynajmniej oczko wyżej niż Victoria Września.