Krotoszyńska Astra z wielkim trudem sięgnęła po kolejne trzy oczka. Do 87. minuty piątkowego starcia z LKS-em 1968 Jankowy ekipa z grodu Krotosa przegrywała 0:1. Wówczas dali o sobie znać dwaj przeżywający kolejną młodość 40-latkowie – Jacek Chromiński i Janusz Maryniak.
Początek potyczki zdecydowanie na korzyść przyjezdnych, którzy długo utrzymywali się na połowie Astry. Ekipa Patryka Halaburdy przebudziła się w 10. minucie spotkania. Wówczas niezłą wymianę piłki między Jackiem Chromińskim i Adamem Szychem zakończyło dośrodkowanie tego drugiego. Jeden z defensorów gości tak nieudolnie próbował wybić futbolówkę, że ta odbiła się od jego ręki. Choć obrońca LKS-u był nieatakowany przez rywala, sędzia nie użył gwizdka.
Po kilku kolejnych minutach w roli głównej wystąpił popularny „Chromek”. Adam Adamski szybko wznowił grę, następnie Janusz Maryniak dojrzał wybiegającego na wolne pole Chromińskiego. Ten wygrał pojedynek fizyczny z defensorem, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem oddał bardzo anemiczny strzał. Minutę później świetną paradą po mocnym uderzeniu Marcina Czajczyńskiego z granicy pola karnego popisał się Sebastian Kmiecik.
Na dobre Astra przejęła inicjatywę po kwadransie. Szybką kontrę Szych finalizował dograniem do Sójki, lecz „Adi” nie sięgnął piłki. 120 sekund później świetnym uderzeniem z 22 metrów popisał się Rafał Brink. Kibice widzieli piłkę w siatce, ale ta odbiła się od słupka. Totalną ofensywę kontynuował Chromiński. Doświadczony pomocnik minął w pełnym biegu trzech rywali, ale oddał minimalnie niecelny strzał.
Sporą kontrowersję mieliśmy przed końcem premierowej odsłony. Astra wyprowadzała kontrę i była w liczebnej przewadze. Chromiński był podcinany na 18. metrze, ale gwizdek arbitra milczał. Co gorsza, protestujący „Chromek” ujrzał żółty kartonik.
Druga połowa zaczęła się dla krotoszynian fatalnie. Ledwie sześć minut po wznowieniu gry prowadzenie objęli dysponujący znacznie lepszymi warunkami fizycznymi przyjezdni. Gola po centrze z rzutu rożnego zdobył Michał Murawski. Od tego momentu ekipa Halaburdy grała bardzo nerwowo. Przez długi okres czasu miejscowi nie potrafili skonstruować żadnej zazębiającej się akcji. Co rusz znajdującym się na ławce rezerwowych oraz „Hali” puszczały nerwy z powodu kontrowersyjnych decyzji arbitra. – Tak, dajcie nam kolejnych takich sędziów! U nich sześciu ludzi jest z Kalisza, tak jak sędziowie! – dało się usłyszeć.
W momencie gdy LKS zdobył gola nad stadionem pojawiły się ciemne chmury. Ulewny deszcz dał się piłkarzom mocno we znaki, a krotoszynianie na przystosowanie się do warunków ponownie potrzebowali niemal kwadransa. W 60. minucie konfrontacji Halaburda dokonał dwóch roszad. Chwilę później golkipera strzałem z drugiej linii zaniepokoił Maryniak. Asterka przejęła inicjatywę, ale nadziewała się na niebezpieczne kontrataki. Przy dwóch próbach Piotra Stempina udanie interweniował Sebastian Kmiecik.
Goście byli w opałach tylko w ostatnich fragmentach meczu, ale wystarczyło to do tego, by krotoszynianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Sygnał do frontalnego natarcia dał „centro-strzał” Karola Krystka z rzutu wolnego. W odpowiedzi rezerwowy Damian Wnuk staranował trzech defensorów, ale uderzenie Murawskiego z czystej pozycji sparował Kmiecik.
W końcówce potyczki górę wzięło doświadczenie oraz umiejętności Chromińskiego i Maryniaka. „Chromek”, który oddał wcześniej kilka strzałów, wreszcie przymierzył w narożnik bramki i w 87. minucie gry był remis. Niedługo potem desygnowany do przednich formacji Dariusz Hylewicz dostrzegł Sójkę. Ten starł się z ostatnim obrońcą, piłkę przejął Maryniak, który popędził w pole karne i płaskim strzałem ulokował ją w siatce. W obozie gospodarzy zapanowała ogromna radość, za to u przyjezdnych nastrój grobowy mieszał się z niecenzuralnymi okrzykami w stronę sędziowskiej trójki. – Nie widziałeś faulu?! – pieklili się członkowie sztabu LKS-u. Astra dowiozła prowadzenie do końca i po słabym meczu mogła świętować zgarnięcie pełnej puli. – Nie wiem, co się dzieje. W pierwszej połowie gwizdali pod nas, a w końcówce nas skrzywdzili. Nie zarzucam żadnych niecnych czynów, ale widać, że młodzi sędziowie są po prostu za słabi – wściekał się działacz gości.
Trener Halaburda także miał sporo uwag do głównych sprawiedliwych. – Faktycznie poziom sędziowania pozostawia wiele do życzenia. Sam kilkakrotnie wychodziłem z siebie. Co do postawy zespołu, mogę powiedzieć, że zwycięzców się nie sądzi. Inna sprawa, że rozegraliśmy słabe zawody. Powinniśmy prowadzić już do przerwy i wówczas nie byłoby niepotrzebnej nerwowości. Tym razem sprzyjało nam szczęście. Cieszy mnie, że zespół grając źle, potrafił odrobić straty i rzutem na taśmę rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść – powiedział trener Astry.
Astra Krotoszyn – LKS 1968 Jankowy 2:1 (0:0)
BRAMKI: 0:1 – Michał Murawski (51’ głową), 1:1 – Jacek Chromiński (87’), 2:1 – Janusz Maryniak (89’)
ASTRA: Kmiecik – Adamski (60’ Nowak), Hylewicz, Idkowiak – Domagała, Brink (60’ Krawczyk) – Szych (86′ Kułaga), Chromiński, Krystek (74’ Olejnik) – Maryniak, Sójka
DANIEL BORSKI