Gdyby w konfrontacji z Victorią Ostrzeszów Biały Orzeł Koźmin ugrał choćby remis, jego czwartoligowa egzystencja byłaby niemal niezagrożona. Porażka sprawia jednak, że zespół Macieja Dolaty do końca sezonu będzie musiał zachować pełną koncentrację. Na tę chwilę Orzełki mają cztery oczka więcej od otwierającej strefę spadkową Korony Piaski.
Przed spotkaniem Dolata musiał przemeblować środek pola. Bartłomiej Ziembiński pauzował za nadmiar kartek, natomiast dobę przed spotkaniem szkoleniowiec dowiedział się, iż zagrać nie będzie mógł Jakub Namysłowski. - Niedawno zaczął nową pracę i jego przełożeni nie zwolnili go na mecz – zakomunikował trener, który musiał szukać zastępców dla dwójki liderów. - Niestety moja koncepcja nie wypaliła. Zaczęliśmy prezentować się lepiej dopiero po zmianach dokonanych w okolicach 60. minuty gry.
Prawdziwym katem koźminian okazał się rosły snajper Maciej Stawiński, który zanotował hat trick. - Przed meczem uczulałem moich zawodników, by nie spuszczali go z oka. Maciej wykorzystał wszystkie indywidualne pomyłki – pieklił się Dolata. Koncert strzelecki blondowłosy napastnik rozpoczął w 22. minucie gry. Wówczas odpowiedzialny za pilnowanie Stawińskiego Mateusz Kubiak postanowił wznowić grę wrzutem z autu. Rywale przejęli piłkę i błyskawicznie przetransportowali ją do najlepszego strzelca drużyny, który pod nieobecność swojego opiekuna uderzeniem z 20 metrów pokonał Michała Grzelaka.
Gospodarze odpowiedzieli golem do szatni w wykonaniu Dawida Kuczyńskiego. Napastnik skorzystał z dogrania Piotra Walczaka i strzałem na dwa tempa zmusił do kapitulacji bramkarza Victorii. Piłkarski pat nie utrzymał się długo. Niespełna 180 sekund po zmianie stron Stawiński znów zalazł za skórę Grzelakowi. Najpierw napastnik wygrał fizyczny pojedynek z Kubiakiem, po czym oddał strzał w kierunku długiego rogu. Grzelak, który tego dnia był słabo dysponowany, nie potrafił zastopować niezbyt mocno kopniętej futbolówki.
Kwadrans przed końcem znów był remis. Po zagraniu piłki ręką w polu karnym sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę na gola zamienił Maciej Kubka. Końcowe minuty należały jednak do gości. W 86. min. meczu Stawiński urwał się Remigiuszowi Sobczakowi i wygrał pojedynek oko w oko z Grzelakiem. Orzełki rzuciły wszystkie siły do ataku, ale nadziały się na kontrę, którą w doliczonym czasie wykończył Robert Skrobacz. - Znów po świetnym meczu doznajemy porażki – powiedział po ostatnim gwizdku Dolata. - Był to najsłabszy mecz pod moją wodzą. Problemy kadrowe były spore, ale nie zamierzam się nimi usprawiedliwiać. Zagraliśmy słabo, począwszy od bramkarza, a skończywszy na linii napadu. Niemniej przy stanie 2:3 Piotr Karcz miał na nodze piłkę meczową. Gdyby trafił, wówczas mielibyśmy względny spokój. Już w sobotę koźminianie zagrają na obiekcie Dąbroczanki Pępowo. Początek starcia o godz. 16.00.
Biały Orzeł – Victoria 2:4 (1:1)
Bramki: 0:1 – Maciej Stawiński (22′), 1:1 – Dawid Kuczyński (41′), 1:2 – Maciej Stawiński (48′), 2:2 – Maciej Kubka (75′ karny), 2:3 – Maciej Stawiński (86′), 2:4 – Robert Skrobacz (90+1′)
Biały Orzeł: Grzelak – Kubiak, Skrzypczak, Stępa – P. Walczak (60′ Cubal) – Kamiński (65′ Sobczak), Tomczak (55′ Goliński), Małecki, Kubka – Kuczyński, Gałczyński (55′ Karcz)
DANIEL BORSKI
