W środę kobyliński Piast rozegrał pierwszy ligowy mecz w sezonie 2012/13. Po spotkaniu powody do zadowolenia mieli tylko gracze Lubuszanina Trzcianka. Piastunki przegrały nieco na własne życzenie. Stworzyły mnóstwo sytuacji strzeleckich, ale to rywale zdobyli gola więcej.
Pojedynek toczony był na dobrym poziomie. Od pierwszych minut team Marcina Kałuży zaatakował rywali, narzucając im własny styl gry. W ciągu kwadransa kobylinianie mogli czterokrotnie pokonać golkipera gości. Sygnał do ataku dał Maciej Tomkowiak, który ze środka pola dograł do Artura Krawczyka. Napastnik znalazł się sam przed Tomaszem Morawskim, ale uderzył zbyt lekko i piłka – po interwencji bramkarza – opuściła murawę.
Niedługo potem aktywny Krawczyk dostrzegł osamotnionego na 35. metrze Krzysztofa Kendzię. Kapitan Piastunek huknął bez przyjęcia, ale Morawski przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W minucie 11. kobylinianie przeprowadzili przepiękną i bardzo szybką akcję. Z prawej strony prostopadłym podaniem Tomkowiaka obsłużył Jakub Borowczyk. Ofensywnie usposobiony pomocnik minął rywala i oddał silny strzał w kierunku dalszego rogu, ale Morawski znów stanął na wysokości zadania. Sytuację wykończyć mógł jeszcze Bartosz Zmyślony, lecz główka w wykonaniu skrzydłowego okazała się zbyt anemiczna.
Napór miejscowych zakończył błyskawicznie wyprowadzony kontratak. Piłkę przejął Borowczyk, który podał na lewą flankę, gdzie czekał już Zmyślony. Ten bez zastanowienia podciął futbolówkę nad obrońcami. Piłka ponownie znalazła się w posiadaniu Borowczyka. Filigranowy zawodnik z dziecinną łatwością wymanewrował przeciwnika, po czym zagrał płasko na linię pola bramkowego. Niestety minimalnie spóźniony był Krawczyk. – Tak właśnie mieliśmy wejść w mecz – mówił po jego zakończeniu trener Kałuża. – Poza odpowiednim wykończeniem akcji, zespół realizował założenia taktyczne. Graliśmy wysokim pressingiem, stwarzając liczne sytuacje bramkowe.
Goście przebudzili się po upływie 20 minut. Najpierw niecelnie z rzutu wolnego uderzał Daniel Popiołek, a po chwili soczystym półwolejem popisał się Łukasz Szafran. Jeszcze lepszą reakcją błysnął debiutujący przed kobylińską publiką Grzegorz Płaziuk. Jego parada była zarówno efektowna jak i skuteczna.
W odpowiedzi Borowczyk przedarł się środkowym sektorem i wypatrzył biegnącego wzdłuż linii bocznej Tomkowiaka. Ten mógł uderzać, ale przedobrzył i niecelnie podawał w kierunku Zmyślonego.
W 32. minucie gry doszło do wielkiej kontrowersji. W szesnastce Płaziuka wywrócił się Paweł Wicher. Defensorzy Piasta zarzekali się, iż rywal przewrócił się o własne nogi. Arbiter pozostał jednak niewzruszony i wskazał na wapno. Pierwsze uderzenie Popiołka wybronił Płaziuk, ale wobec dobitki był już bezradny.
Chwilę później Tomkowiak wykonał półgórne podanie w kierunku Krawczyka, a ten, będąc w dobrym położeniu, nieczysto trafił piłkę i w konsekwencji Morawski nie miał kłopotów z jej złapaniem. Krótko przed przerwą kolejny rajd przeprowadził Borowczyk. Po ograniu rywali pomocnik uderzył szpicem buta, a piłka przy udziale Morawskiego odbiła się od słupka.
Po przerwie pierwsi o gola pokusić mogli się goście. Na szczęście Płaziuk fenomenalnie wyłuskał piłkę spod nóg rozpędzonego Huberta Oczkowskiego. Goście jednak dopięli swego i osiągnęli dwubramkowy handicap. Przy podaniu w kierunku Wichera linię spalonego złamał Pospiech. Snajper Lubuszanina spojrzał jak ustawiony jest Płaziuk i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w długim rogu bramki.
Piast przełamał strzelecki impas w 59. minucie spotkania. Wówczas na 20. metrze faulowany był Łukasz Glapiak. Stały fragment mógł wykonać tylko Kendzia, który zwracał arbitrowi uwagę, iż mur ustawiony jest zbyt blisko. Sfrustrowany brakiem reakcji ze strony sędziego kapitan, rzucił coś w stylu „dobra i tak wpadnie”, po czym kapitalnym strzałem ulokował piłkę w siatce.
Gospodarze chcieli pójść za ciosem, lecz ich napór nie przekładał się na wiele klarownych sytuacji strzeleckich. Sytuacja zmieniła się kwadrans przed końcem, kiedy to Kendzia zagrał prostopadle do będącego w polu karnym Tomkowiaka. Były gracz leszczyńskiej Polonii oddał jednak strzał w środek bramki i Morawski ponownie okazał się lepszy.
Parę chwil później znów z rzutu wolnego sił próbował Kendzia. Morawski sparował piłkę, a uderzenie Krawczyka z linii pola karnego było minimalnie chybione. W końcowych minutach trwało oblężenie bramki Lubuszanina. Główkowali Kendzia oraz Jacek Biernat. Kilkakrotnie doszło do kotłowaniny w polu bramkowym, lecz wynik nie uległ już zmianie.
- Za styl punktów nam nie przyznają – powiedział po zawodach Kałuża. – Co z tego, że rozgrywamy dobre, a momentami bardzo dobre spotkanie, skoro nie zdobywamy bramek. W ubiegłym sezonie byliśmy skuteczni i choć nie prezentowaliśmy się świetnie, zdobywaliśmy punkty. Teraz mamy styl, ale nie wzbogaciliśmy się choćby o oczko.
Piast – Lubuszanin 1:2 (0:1)
BRAMKI: 0:1 – Daniel Popiołek (32’ karny), 0:2 – Paweł Wicher (56’), 1:2 – Krzysztof Kendzia (59’ wolny)
PIAST: Płaziuk – Sztok, Biernat, Czwojdrak, Pospiech – Glapiak (59’ M. Kurzawa), Kendzia – Borowczyk (74’ Dąbrowski), Tomkowiak, Zmyślony – Krawczyk
DANIEL BORSKI