W jednym z krotoszyńskich sklepów zoologicznych doszło do interwencji przedstawicieli wielkopolskiego Pogotowia dla Zwierząt. Członkowie instytucji odebrali znajdującego się w ciężkim stanie legwana. Póki co „Bieduś” żyje…
W miniony czwartek grupa hodowców zgłosiła się do Pogotowia dla Zwierząt z prośbą o podjęcie działań, mających na celu ratowanie życia legwana, znajdującego się w sprzedaży w jednym z krotoszyńskich sklepów zoologicznych. - Już na pierwszy rzut oka było widać, że zwierzę jest w fatalnym stanie – powiedziała nam osoba zgłaszająca temat.
Ekipa PdZ dotarła do grodu Krotosa w niespełna 48 godzin od momentu otrzymania zgłoszenia. My również byliśmy na miejscu. Organizatorzy akcji „odbicia” legwana zielonego chcieli, byśmy byli w pobliżu, na wypadek oporów ze strony właściciela.
Szef sklepu był nieobecny. Przedstawicielka PdZ rozmawiała z nim telefonicznie i po kilku minutach można było umieścić zwierzę w specjalnie przygotowanym kartonie, w którym nie zabrakło koców czy butelki z ciepłą wodą. - Cieszymy się, że sprawę udało się załatwić bez trudu – skomentowała pracownica PdZ. - Niemniej mamy spore obawy i nie potrafimy określić, czy gad przeżyje podróż do Poznania, gdzie zajmą się nim fachowcy. Zwierzę jest w katastrofalnej kondycji. Jest wychudzone, otrzymywało nieodpowiedni pokarm, złe oświetlenie, w terrarium brakowało baseniku. Legwan w zasadzie nie reagował na bodźce zewnętrzne, jak dotyk czy przenoszenie. Brakowało mu kilkunastu kolców na grzbiecie, miał zdeformowaną szczękę, z której na dodatek wydobywała się krew, a po otwarciu pyska łatwo można było zauważyć zaschniętą wydzielinę i resztki pokarmu, którego nie mógł przełknąć. Ponadto zwierzę miało zdeformowane kończyny oraz brak kilku paznokci, nie wspominając już o zaawansowanych problemach dermatologicznych skóry.
Iguana przetrwała i trafiła do kliniki zwierząt egzotycznych, gdzie zostały podjęte natychmiastowe działania weterynaryjne. – W dalszym etapie – na podstawie dokumentów CITES – zostanie wszczęte dochodzenie w sprawie zidentyfikowania osoby, która doprowadziła to zwierzę do takiego stanu – spuentowały osoby, które odebrały legwana.
Dziś „Bieduś”, bo tak zostało nazwane zwierzę, ma się nieco lepiej. - Otrzymał niezbędną pomoc i otwiera oczy. Wygrzał się przy odpowiednim świetle, przyjął pierwszy pokarm i mamy nadzieję, że przeżyje – zakomunikowała w niedzielę przedstawicielka PdZ.
Poniżej kilka fotek chorego gada. Dla porównania zamieszczamy również zdjęcia zdrowego legwana, którego właścicielem jest jeden z krotoszyńskich hodowców. Różnica jest diametralna.
(GOLSKI)